środa, 12 października 2011

Nieograniczone (roz)wiązania

Nie wiem, czy wiecie, ale właśnie trwa Międzynarodowy Tydzień Bliskości
W tym roku pod hasłem "Świat nieograniczonych (roz)wiązań".

W ramach którego fundujemy sobie po kolei warsztaty z chustowania z Kefirą (dziś) oraz (w sobotę) wizytę na targach


Zamierzamy skompletować wyprawkę oraz zapisaliśmy się na warsztaty (warsztatów jest mnóstwo i zapowiadają się naprawdę ciekawie) z chustowania naturalnie :D.

W niedzielę mamy też sesję ciążową :D.

Zebrałam już namiary na szczecińskich homeopatów, teraz będziemy testować, jeśli ktoś ma coś sprawdzonego i godnego polecenia - dajcie znać.

A wczoraj byliśmy na (ostatnich) zajęciach szkoły rodzenia. Najpierw filmik instruktażowy (sponsorowany)  o masażu niemowląt (całkiem sympatyczny), potem ćwiczenia praktyczne (Spróbujcie ze 123centymetrowym brzuchem usiąść w siadzie prostym i wymasować położoną na kolanach lalkę. Uwielbiam sporty ekstremalne.), na koniec zaś ćwiczenia relaksacyjne i "pogłębiające więź" dla par (przytulaliśmy się na matkach i oddychaliśmy w rytm muzyki, przy zgaszonym świetle).

Moje ogólne wrażenia nt. instytucji, jaką jest szkoła rodzenia - średnie. Było trochę fajnych zajęć i parę bubli, zgarnęliśmy nieco bonusów. Zasadniczo - dobre wyjście dla leniwych, którym nie chce się grzebać w necie, albo czytać poradników, a nie mają wiedzy o pielęgnacji dziecka, ciąży i porodzie, ale absolutnie nie rzecz niezbędna i konieczna. 

A dziś była u mnie (u nas, ale Przemka nie było, a Ora chyba spała) stara (no młodsza ode mnie, ale że dawno poznana mi chodzi) znajoma. Obecnie na Zielonej Wyspie bytująca. Z dziecięciem (tzn. na Wyspie bytuje z dziecięciem i mężem, ale mąż z Wyspy nie przybył tym razem).
Ja zasadniczo nie jestem jakąś fanką cudzych dzieci. Nie ruszają mnie, nie roztkliwiam się nad nimi i nie ćwierkam. No tak mam, że mnie nie kręcą. Ale Cian jest poprostu obłędnym śmiechaczem :D:D:D No i szalenie lubię matki, które potrafią o swoim młodym powiedzieć, że jest porąbane :D:D:D (albo jakoś tak, dokładnego wyrażenia nie pamiętam). Jaka matka, takie dziecko (biedna Aurora) :D

A Auri dostała w prezencie trzy kiecunie. Cudne poprostu, a fotki są tutaj.

Nie patrzę już na suwak, bo jak patrzę, to nie wierzę. Trzeba zacząć się pakować.
Pin It Now!

3 komentarze:

  1. :))))))) milo :) podpisano: znajoma z zielonej wyspy. a czekam na fotki Ory w sukienkach :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, wiemy:D Właśnie się szykujemy do wyjścia na warsztaty z pieluchowania:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Szykuj, się, szykuj. Ja urodziłam dokładnie 3 tyg przed terminem :)

    OdpowiedzUsuń