niedziela, 31 sierpnia 2014

Wyzwanie rzucone

Zasadniczo nie przepadam za laniem wody, ale w szczytnym celu...

 
 Dodam tylko,  że czekając na kangurze ciotki (i modląc się w duchu, żeby nie zostawiły mnie samej na pastwę zimnej wody) byłam świadkiem samooblania jednego młodego człowieka, a zaraz po nas, w tym samym miejscu do wyzwania przystąpiła inna para. Także wiecie - do tej fontanny zapisy tydzień wcześniej ;)
Pin It Now!

piątek, 22 sierpnia 2014

Odkopane: my, Przyjaciele, Szczecin i okolice

Szykując album ze zdjęciami z wakacji, trafiłam na pokłady nieposortowanych i niepublikowanych kadrów z wiosny (jakże to dawno!). To co się tak kurzyć będą ;)
Świnkopaska
Zakupy z Tatą
Z J. na wyprawie po kwiaty mniszka. (Puszcza Bukowa: tu, tu, tu, i tu)
No, na co czekacie? Wsiadać!
Miś w kripsaku.
Z J. nad Dąbiem (zdjęcia Gudi)
Wyprawa po dziki szczypior (do Doliny Siedmiu Młynów - czytajcie tu lub tu albo tu czy tu)
Jest w Szczecinie takie miejsce... tu i tu, i tu, i tu)
Orka KreatOrka (mody) - bardzo chciała mieć stanik, więc sobie zrobiła. Z foliowej torebki.

Pin It Now!

czwartek, 21 sierpnia 2014

Pierwsza negatywna reakcja

Pisałam już kiedyś, że mimo mojej, zakrawającej na ostentację, swobody w karmieniu Ory piersią gdzie bądź - nigdy nie spotkałam się z negatywną reakcją na ten temat.

No więc stan ten uległ zmianie. Doczekałam się - może nie komentarza, ale reakcji, która zdecydowanie była przykra, zwłaszcza kiedy zastanowić się nad jej podłożem.

Otóż na nieodległej w czasie rodzinnej imprezie Dziecię moje, ledwie obudzone (wyciąganiem z samochodu) zażądało mleka. I dostało.

Na tę scenę wszedł nigdy-nie-karmiony-piersią-spokrewniony-sześciolatek.
Znacie ten rodzaj śmiechu, który nie jest spontanicznym objawem radości i rozbawienia, a obliczonym na wydrwienie czegoś/kogoś? Tak, właśnie tak się zaśmiał, pokazując paluchem na Orę.
(Nie cierpię pokazywania paluchem, brrrrrrrrrrrrrrrr)
(Monolog wewnętrzny: spokojnie, to tylko dziecko, w życiu nie widziało jak się piersią karmi, weź wyluzuj)

- (Ja): Co Cię tak rozśmieszyło?
- (Sześciolatek): Hahahahaha, Ona CYCA ciągnieeeee!
(Brrrrrrrrrrrrrrrrr, wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr, nie cierpię tego sformułowania! Ale spokojnie, spokojnie, on ma tylko sześć lat. Sam tego nie wymyślił, tylko usłyszał od kogoś. Od kogoś... *&^$#@!!!)
- Dzieci piją mleczko mamy.
- A nie może NORMALNIE pić *******(tu nazwa mieszanki mlekozastępczej, co jej nie będę promować)????
(!!!!!!!!!!!!!!!!!!! OżeszOżeszOżesz Kurwa Ja Pierdolę !!!!!!!!!!!!!!!!!!)
- Nie, bo mleko mamy jest dużo zdrowsze dla dzieci.

Zrobił oczy jak spodki i sobie poszedł.

Nie rusza mnie reakcja dziecka, które zetknęło się nieznanym zjawiskiem.
Oburza mnie fakt, że takie wyrażenia, pomysł wyśmiewania dziecka karmionego piersią, przekonanie o tym, że przetworzone mleko krowie to NATURALNE  pożywienie dla dziecka, ten chłopiec wyniósł z domu. Ktoś mu to w taki, czy inny sposób dał do zrozumienia. I jest duże prawdopodobieństwo, że on takie przekonania i postawy poniesie w swoją przyszłość. I przełoży na podejście do swoich dzieci.

Smutne i przykre. Zwłaszcza, że dzieje się w obrębie własnej rodziny.
Trzymam kciuki za jego przyszłą żonę.

Pin It Now!

wtorek, 12 sierpnia 2014

No to klops!

Aurora zasadniczo komunikuje się bezproblemowo z większością wszechświata. Co prawda Jej "r" pozostaje na razie raczej w domyśle, ale zasób słów ma ogromny, niestandardowy i wciąż rosnący. Ma niezwykły dar podchwytywania całych wyrażeń, zwłaszcza tych, hmmm... o lekkim podtekście łobuzerskim.

Np. babci, która użyła niecenzuralnego słowa sugeruje (śmiertelnie poważnym tonem) "Opanuj się."

A na jakąś moją tyradę rzuca od niechcenia, z szelmowskim błyskiem w oku: "Aleeeee... Aleeeee..."
(o tak, jak tu: 5.36)

Dużo mówi, dużo pyta, opowiada całe historie, zapamiętane lub wymyślone. Niektóre słowa (zapamiętane czasami po jednorazowym usłyszeniu) wymawia po swojemu (Usiłowałam zapamiętać. Naprawdę.), innych zaś używa nie dokładnie zgodnie z ich pierwotnym znaczeniem, niemniej zasadniczo jest niezwykle wręcz językowo rozwinięta.

Ostatnio jednakowoż jedno słowo w Jej języku zakorzeniło się na dobre i zyskało sobie wiele znaczeń, pierwotnie mu nie przypisywanych.

Proszę Państwa! Oto KLOPS!

Klops-floks:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Floks

Pan Klops:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pan_Kleks

Śmieszne klopsy:

(Klopsofilka właśnie się obudziła z drzemki z okrzykiem: "O, o, o! Zatańcz  ze mną, tańcz w kółeczko!")
Stąd:

Pin It Now!

piątek, 8 sierpnia 2014

Wolińskie dialogi

Poszliśmy wieczorem nad Dziwnę, popatrzeć na światła w wodzie.
Ora: Będziemy patrzeć na rzekę. Bo rzeką się trzeba opiekować. Ty się będziesz opiekować,Tata i Orka.

...

Ora w skansenie upodobała sobie kamień runiczny, poświęcony pamięci Sygrydy Storrady, stojący na niewielkim pagórku. Zbiegała stamtąd "z górki na pazurki", zbierała z koleżankami opadłe, niedojrzałe gruszki i chowała w tajnych schowkach, biegała i przekradała się wokół głazu, odpędzała smoki uschłą gałęzią (uznała, że tabliczka informacyjna obok kamienia to księga smoków i ich lądowisko). Albo mówiła po prostu:
- Mamo, chodź usiądziemy tu i pomyślimy.
- O czym pomyślimy Kochanie?
- O wszystkim.

...

- Mamo, chodź usiądziemy i pomyślimy.
- O czym, Słonko?
- O tamtym panu.
- Wiesz, to jest nasz znajomy. Robił Ci zdjęcia, jak jeszcze byłaś u mnie w brzuszku.
- To mój przyjaciel!
- Raczej znajomy.
- To mój przyjaciel! On mnie kocha!

...

- Mamo, usiądź ze mną i pomyślimy.
- Dobrze. A o czym?
- O tamtych panach.
- Aha. A co o nich pomyślimy?
- Mają czarne ubrania.
- Faktycznie, cali są ubrani na czarno.
- Bo czarny jest i-de-al-ny na Wolin.
- (???) Dlaczego?
- Bo jest legalny i fan-ta-sty-czny.
- (???)

...

- Mamo usiądziemy tu na trawce i pomyślimy sobie.
- O czym sobie pomyślimy, Kochanie?
- O ludziach wszystkich. Takich, co ich w ogóle nie znamy.

...

Mleko pod kamieniem też było, nie myślcie sobie ;)
Pin It Now!