wtorek, 31 sierpnia 2010

Było pięknie...

Są takie sprawy, o których nie da się mówić nie popadając w patos.

A dla tych, którzy wzruszenia nimi nie podzielają - patos ten jest zwyczajnie śmieszny.

Słowa pełne znaczenia i treści, mówione szeptem wewnątrz siebie - stają się wyświechtanym banałem, kiedy powtarzamy je na głos.

Było pięknie...




Dziękujemy Mamom i Bogdanowi - bo bez nich ten dzień by nie zaistniał.

Dziękujemy Babci Marysi za doradzanie :)

Dziękujemy ks. Sławomirowi Pawlakowi - za cudowne kazanie, niezwykle ciepłe, szczere przyjęcie.

Dziękujemy Agnieszce (druhnie), za ogrom pomocy logistycznej i eteryczne, poruszające doznania jakie nam podarowała podczas spektaklu ognia.

Dziękujemy Arkowi (drużbie) za pomoc organizacyjną i rewelacyjne rozkręcenie imprezy kosztem własnego zdrowia.

Dziękujemy Przemkowi, za obłędnego Mendelssohna.

Dziękujemy Ani, za pomoc w sprawieniu, by ten dzień wyglądał tak jak w naszych marzeniach.

Dziękujemy Adamowi za toast, który był ukoronowanie tego dnia.

Dziękujemy Teatrowi Ognia Inko Gni To, za pracę, wysiłek, zaangażowanie, emocje, za wielkie wzruszenie jakiego nam dostarczyli.

Dziękujemy Darkowi za szoferowanie i sterowanie wieżą kontroli lotów ministatków kosmicznych :)

Dziękujemy Wujkowi, za momenty humorystyczne wesela :D

Dziękujemy Krzysztofowi (fotografowi) za wytrwanie na posterunku mimo przeciwności w postaci ataku wściekłej osy.


Dziękujemy Druhnie Krysi, za urwanie się mimo nawału obowiązków i obecność.

Dziękujemy Beacie, Asi, Sebastianowi, Lenie, Soni, Weronice i Szymkowi - za nieoczekiwane wzruszenie :)

Dziękujemy Babci Teresce, Marlenie, Panu Stanisławowi, Oli, Kubie, Pani Krystynie, Basi, Rafałowi, Kaszydłu, Maćkowi, Kasi, Hani, Mateuszowi, Marcinowi, Magdzie, Ani, Rafałowi, Arielowi, Kasi, Danusi, Wojtkowi, Liliannie, Pawłowi i wszystkim, którzy sprawili, że ten dzień był właśnie taki, w których czułej obecności staliśmy się Rodziną.

Dziękujemy gwiazdom, że spadały, niebu - że pozostało otwarte, ogniowi, że płonął.

Dziękuję mojemu Mężowi. Za to, że jest.
Pin It Now!

sobota, 28 sierpnia 2010

Pogoda

Przychodzą takie chwile, kiedy pogoda przestaje być bezpiecznym tematem niezobowiązujących konwersacji...
Pin It Now!

piątek, 27 sierpnia 2010

TAK!!!

Tak! Możliwe, że będzie padało! No i???

Zostało:

1...!
Pin It Now!

Ostatnia randka narzeczeńska

Poszliśmy na ostatnią narzeczeńską randkę. Spacer po starówce i na Wały.
Piknik  w parku w środku miasta, świece (no ok, niech będzie, że jedna :)), sok śliwkowy w kieliszkach do czerwonego wina (Przemka obowiązuje przymusowa abstynencja na czas brania leków).

Cisza (tylko świerszcze i daleki szum miasta w tle), przytłumione światła, zielno-drzewne zapachy. I czas. I chwila spokoju po nawale spraw różnych.

"Cudownie jest, powietrze jest..."
(Stachura naturalnie)

(a On jest cudowny, wiecie? :) I nie - nie mówię o Stachurze :D)

Zostało:

2...!
Pin It Now!

czwartek, 26 sierpnia 2010

O pogodzie

Już jedynie:

3...!

Padamy na dzioby. Masakra. Dziesięć tysięcy małych, wrednych, upierdliwych drobiazgów, które w sumie nie mają pierwszorzędnego znaczenia, ale przecież trzeba je załatwić.

Rodzina próbuje nas zestresować podpowiadając tysiąc rzeczy o których trzeba pomyśleć, bo przecież "może się zdarzyć".
Na litość, przecież może spaść meteor - co nie oznacza, że popędzę teraz budować schron. Próżny trud - jesteśmy stresoodporni :D

Drugi próbny makijaż zaliczony :D.
Próba gitarzysty w kościele, tudzież choreografia dojścia do ołtarza - zaliczona (na 6 z wykrzyknikiem :D:D:D).
Zgoda proboszcza na podpalenie kościoła (w ograniczonym zakresie naturalnie :D) - jest.
Mołodycie do podawania obrączek - przetrenowane.
Poinstruowanie Drużby, że ma mordować za próbę użycia w kościele aparatu fotograficznego każdego po za wynajętym fotografem - wykonane.

Ogólnie to, co dało się wepchnąć innym - zostało im wepchnięte :D.

Martwimy się pogodą - reszta nie ma prawa się nie udać :D.

W celach rekreacyjno-relaksujących poszliśmy ze sprzętem grającym powalcować po parku. Księżyc się na nas gapił :). A niech tam :)

Jutro jeszcze trochę załatwiania i ganiania, za to w piątek planujemy słodkie nieróbstwo :D.


Z zupełnie innej bajki - zadzwonił wczoraj znajomy, że z urzędu (miejskiego) ma na wrzesień przygotować imprezę promującą starania Szczecina o tytuł ESK. Jak już się ogarnę to napiszę, żeby się powyśmiewać z Urzędu. Ale dzięki Emilowi może się wykluć coś fajnego :)

Ponieważ panna młoda z "enterem" odciśniętym na czole wyglądałaby niezbyt korzystnie - dobranoc.
Pin It Now!

środa, 25 sierpnia 2010

Stresu początek. Ale tylko troszkę.

Jeszcze tylko:

4...!

I już jestem spóźniona.

Próba niespodzianki przeprowadzona pomyślnie. Znajomi denerwują się naszym ślubem chyba bardziej niż my :D (tzn. denerwują się tym, żeby wszystko wyszło cudownie - mam nadzieję :D).

Próba tańca na placu boju przeprowadzona pomyślnie.

Dj - spacyfikowany :D

Jutro kupa roboty. Całe szczęście czwartek zapowiada się spokojniej.

Panna młoda wystąpi na ślubie z wielkim siniolem na ręku (skutki oddawania krwi do badania). Zastanawiam się, czy dodanie jeszcze dwóch do kompletu (oddanie krwi honorowo i drugiej porcji do badania) jest dobrym pomysłem.

Oficjalnie wystawiam buty na okno (żeby szczęście w nie wlazło do ślubu) - przesądom musi się stać zadość. Przemka buty też. A co - równouprawnienie mamy - jemu też się należy :D
Pin It Now!

wtorek, 24 sierpnia 2010

Odliczanie trwa:

5...!
Pin It Now!

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Oficjalne obwieszczenie!

Już tylko:

6...!

Moja druhna zapytała mnie dziś co z wieczorem panieńskim. W związku z tym publikuję moje oficjalne stanowisko w tej sprawie.

WIECZORU PANIEŃSKIEGO NIE BĘDZIE.
Jeśli ktoś postrzega ślub jako koniec wolności - niech nie wychodzi za mąż (albo się nie żeni).
Podjęcie świadomego wyboru zgodnego z moją wolą nie jest dla mnie utratą wolności, toteż żegnać się nie mam z czym :).

A że większe ekscesy alkoholowe są mi obce i że zbyt szanuję moje wikińskie kochanie (tudzież jestem przez nie wystarczająco dopieszczona ;) ), żeby nie kręciło mnie specjalnie patrzenie na inne męskie okazy machające pośladkami - to po jaką cholerę robić taką imprezę???

Ja w tym sensu nie widzę.
Howgh! i Uff!
:)

Po za tym dzień minął spokojnie, żeby nie powiedzieć leniwie (pomijając łuskanie tony migdałów i łowy na Panią Organistkę, która usłyszawszy o Mendelsonie granym na gitarze elektrycznej popatrzyła na nas conajmniej jak na parę seledynowo-liliowych wielbłądów pasiastych) na nadrabianiu filmowych zaległości. Za to od jutra maraton załatwiania spraw przed-przed-przed-ostatnich.

W życiu nie przyszłoby mi do głowy, że ślub, to takie logistyczne przedsięwzięcie. Ciekawa jestem, jakby to zrobił Napoleon :D
Pin It Now!

niedziela, 22 sierpnia 2010

Zieeeew...

Miałam pisać wieczorem, a tu już noc. Padam na dziób. Notka będzie jutro.
Na razie:

7...!
Pin It Now!

sobota, 21 sierpnia 2010

Biuro parafialne.

Poszliśmy. Załatwiliśmy sobie księdza (poprzedniego - mojego znajomego z ZHP nowy proboszcz nie raczył wypuścić na nasz ślub - małpa!).

Spotkaliśmy 2 pary, które pobierają się tego samego dnia :D
Fajnie jakoś.

Prawie wszystko już dopięte.

Odliczanie trwa:


8...!
Pin It Now!

piątek, 20 sierpnia 2010

Odliczamy :)

9...
Pin It Now!

czwartek, 19 sierpnia 2010

Omen? :)

Wczoraj byliśmy w ośrodku, na terenie którego (plener) będzie się odbywało nasze wesele - żeby dogadać szczegóły. Kiedy poszliśmy na miejsce, gdzie nasi przyjaciele będą robić dla nas pokaz ogniowy - zobaczyliśmy






tęczę, która z chwili na chwilę nabierała coraz intensywniejszych barw.

Myślicie, że to dobry znak? Bo my tak.
Pin It Now!

środa, 18 sierpnia 2010

P.S.

Zaczynamy odliczanie:


10...
Pin It Now!

My

Ja - Marta vel Wiewi00ra, lat 29. Szczęśliwa. Pasjonatka. Liryczno - hardrockowa furiatka kontemplująca. Z przymrużeniem oka. Abo nie...




On -
Przemek - mój (jeszcze przez 10 dni) narzeczony, lat 31. Szczęśliwy.


Jak zacznę go opisywać, to się zazachwycam na śmierć, więc nie zacznę. Sam się może opisze (chociaż się odgraża, że nie koniecznie :D).

No cudowny jest no :D.
Pin It Now!

Chabazie

Chabazie to słówko mojej prababci (właśnie skończyła 99 lat i ma się świetnie, pochodzi spode Lwowa i stamtąd owo słówko zawlokła aż tutaj). Zawsze było postrzegane jako rodzaj "rodzinnego regionalizmu" (a może rodzinnalizmu? :) ).

Okazało się, że jest to też określenie stosowane w rodzinie mojego narzeczonego. Babcie (obie) nie mogły wyjść ze zdumienia :D.

Za Słownikiem Języka Polskiego:

"chabaź - gwarowo chwast, zielsko"

A jak wiadomo, chwast to taka wszędobylska roślina łatwo przystosowująca się do zmiennych warunków i lubiąca ludzi. Po za tym znajdziecie u nas na blogu kwiatki z baaaardzo różnych ogródków. I spoza ogródków. Czyli wszystko się zgadza :D No nie?
Pin It Now!

wtorek, 17 sierpnia 2010

Nieśmiałe hej : )

Przygoda Życia.
Od pierwszej chwili.
Sto procent autentyzmu.
Nasza Saga Rodzinna.

No właśnie... To jest to, co zamierzam tu spisywać. Sagę rodziny, która (oficjalnie) powstanie za niecałe 2 tygodnie. Dokładnie 28 sierpnia 2010r. o godzinie 15.00. Bo wtedy właśnie się pobieramy :D:D:D.

Do tego czasu chcę urządzić tego bloga tak, żebyśmy i My i Wy (znajomi i nieznajomi, którzy wpadli na herbatę i posiedzieć przy kominku) jaknajlepiej się tu czuli.
Pin It Now!

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Khm, khm...

1,... 2,... 1, 2, 3... próba bloga...
Pin It Now!