piątek, 23 listopada 2012

Wyjście z sytuacji

Kiedy nam się chorowało byłam zmuszona siedzieć z Dziecięciem swoim w czterech ścianach. Gości z przyczyn epidemiologicznych nie przyjmowaliśmy. I powiem szczerze, sytuacja ta na dłuższą metę okazała się być frustrująca.
Już miałam napisać, że zaczynam rozumieć wiecznie-sfrustrowane-i-narzekające-matki, ale to nie tak.

Naprawdę ciężko jest wysiedzieć 24h/dobę z samym tylko, choćby i najbardziej-na-świecie-ukochanym potomstwem. Zaczyna Cię nosić, trafiać i dobijać. Wszystko.

Z resztą, tak samo miałam i bez Dziecka, więc chyba po prostu macierzyństwo nic tu nie zmienia.
Zwyczajnie przymusowe tkwienie w osamotnieniu i w czterech ścianach jest depresjo-, agreso- i ogólnie frustro-genne.

Wyjście z sytuacji jest jedno. WYJŚCIE.

Nawet jak nie ma gdzie i do kogo :D

Osobiście "rundek po parku", w kółeczko, bo trzeba wyspacerować Progeniturę, nie trawię. Odbyłam może ze dwie w życiu. Nie cierpię chronicznie kręcić się bez sensu.
Ja na wyprawę do lasu mogę. Spacer po mieście. Po zakupy do najdalszego sklepiku. Do babci/kumpeli/cioci/psa na piechotę w odwiedziny. Na czekoladę do knajpki, w której mnie jeszcze nie było (tak odkryłam Cynamonowy Ogród, gdzie dają genialne lody cynamonowo-śliwkowe :D). Do ludzi. Albo do drzew. Albo pod niebo.

Dziś właśnie zaczęło mnie nosić, telepać i trząść (hormony wracają na swoje miejsca niestety).
Minęło jak wyszłam.
Stąd

Nie wychodź z siebie - wyjdź z domu!

P.S. Po za tym: Orka pokazuje jak latają balony, ptaki i samoloty. Robi cudne "szszszszsz" i macha łapką obrazując lot. Bo jej pokazywałam jak lata balon z książeczki :D I całuje Gżdzacza-Pchacza w nos. I jest przesłodkim Diablęciem.
Oraz:
Ja już zaczęłam :D
Pin It Now!

6 komentarzy:

  1. Ooooo widzę że wczoraj wszyscy tak mieli.a już myślałam żem nienormalna.

    OdpowiedzUsuń
  2. :) a ja tam lubię czasem w kółko się pokręcić :) Mam czas na zebranie myśli...

    OdpowiedzUsuń
  3. oooo tak :D to jest właśnie to ! ja od zawsze twierdziłam że z domu trzeba wyjść by ni zwariować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam rzadko mam okazję przebywac bez dziecia, i parę razy w miesiącu mnie trafia. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mi nie chodzi, że bez Dziecia, tylko po za domem :)

      Usuń
  5. Kurcze ja nie cierpiałam gdy Młody był mały opuszczać dom bez wyraźnego celu mojej wyprawy. Jak na zakupy, to po zakupy. Jak na grupę to na grupę. jak na spacer to.. nie sama. Nie potrafiłam spacerować w chuście. Z wózkiem jeszcze jak Cię mogę ale z chustą? sama?

    OdpowiedzUsuń