Dzień później ten sam Pan Listonosz przyniósł mi pakę wielkogabarytową (dzięki Hafija :*), której wcale nie miał obowiązku przynosić.
Moje zdumienie jest niezmierne. I jak tu narzekać na Pocztę?
Dziecię moje odkryło na własny użytek kolejną zabawkę wszech czasów! Jest bio-eko, naturalna, kreatywna, uniwersalna, długofalowo-interaktywna, tania i importowana z Ameryki! Zwłaszcza furorę robi w Wielkopolsce (śp. Prababcia Władzia Ory była rodowitą Poznanianką, więc coś jest na rzeczy).
Mowa o... ZIEMNIAKU. A konkretnie o ziemniakach. Ziemniaki są GENIALNE!!!
Stąd |
Wczoraj wieczorem Młodociana odkrywczyni zachorzała. Maślana się taka zrobiła i przytulasta jeszcze bardziej niż zwykle. W dodatku ciepła jak mały piecyk, który to piecyk jak się okazało miał 38C.
Wcześniej już miała katar, ale działaliśmy "zielonym glutem" czyli maścią majerankową.
Temperaturę zbiliśmy, a rano zarejestrowałyśmy się do Naszej Pani Doktor, która to posłuchała gdzie trzeba, gdzie trzeba zajrzała i orzekła, że wszędzie czysto, gardło leciutko zaróżowione, więc siedzieć w domu, temperaturę powyżej 38 zbijać, jeść, pić i obserwować.
Kurujemy się więc tranem w cycu, rosołkiem z jaglanką, malinami z lata, wodą z imbirem i innymi dobrościami i jest coraz lepiej :)
Aurora coraz dłuższe dystanse pokonuje samodzielnie per pedes, wyraża frustrację niemożnością władowania słoika wekowego do swojej torebki formatu zeszytowego oraz "boiśę!" wszystkiego.
Taki etap chyba, bo nie wygląda to na faktyczne przerażenie, a jakiś rodzaj zawołania eksperymentalnego. Tulimy, mówimy że jest bezpiecznie (choć nie sprawia wrażenia, jakby szczególnie wyglądała pocieszenia) i tyle.
Pudeł przybywa.
Tygryska gada nawet przez sen.
Domaga się wożenia na rowerku biegowym, do którego ma jeszcze za krótkie odnóża.
Kiedy już Matka wykarmiła (piersią) wszystkie pluszaki, drewniaki, plastiki, kiedy jej pierś zaproponowano Ojcu, Ciotce i podwórkowym kotom, nie zapominając o ilustracjach w książkach - Dziewczę zaczęło używać własnych sutków i karmi. Ekhm, ekhm, czy wszyscy słyszeli? Moja Córka KARMI PIERSIĄ!!! Wprawdzie tylko dwie wybrane zabawki (Lalę Zuzię i Misia Miecia konkretnie), ale jednak. Kolejna Laktywistka! Czujecie moc mojego wzruszenia?
W ogóle Dziewczę szczodre jest niesłychanie. Kiedy podczas zakupów (dużych, z Tatą, a więc w wózku zakupowym) wymogła urwanie jej kawała skórki od chleba, po przeżuciu kilku kęsów zaczęła wyciągać kończynę górną z wymemłanym pieczywem w kierunku każdej mijanej istoty człekokształtnej i proponować "Am?".
Karmi także obrazki i zdjęcia w gazetach i na ekranie laptopa. Taaaaaakkkk...
Więc jeśli przez jakiś czas nie napiszę z powodu entera zablokowanego okruchami chleba, albo przestanę używać litery "n" unieruchomionej przez avocado - znajdźcie w sercach odrobinę wwwyrozumiałości ;) Pin It Now!
ale superrrr :D Mała Laktywistka!! Buziak od ciotki z internetu :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńDzieli się dziewczyna strawą, a co! ;)
OdpowiedzUsuńno rzeczywiście nie masz co narzekać na PP :)))) a ziemniaki... oj tak to jest super zabawka, a już całkiem niedługo nasze dzieci dorosną do ziemniaczanych stempli :) to dopiero będzie szał!
OdpowiedzUsuńAjjj, wzruszyło mnie to karmienie :))) Przepięknie! :)
OdpowiedzUsuńlubię eco-matki :)i ich dzieci
OdpowiedzUsuńa swoje też tak leczę
Karmi :D aaaa jak bym chyba się spłakała z wzruszenia :D gratuluję :D
OdpowiedzUsuń