wtorek, 19 lutego 2013

Bo w domu z Dzieckiem się pracuje.

Mama Tag
Jakiś czas temu postanowiłam nie brać więcej udziału w podobnych akcjach, ale ta jest szczególna. Anna mnie zaprosiła.

1. Czy jesteś mamą pracującą czy siedzącą w domu?
Jestem kobietą opiekującą się i wychowującą swoje Dziecko. M. in. w domu. To jest praca.

W ogóle co to za paranoja jest!!! Kiedy zatrudniasz opiekunkę i ona zajmuje się twoim dzieckiem przez te 8, czy ile tam godzin, to jest to praca godna szacunku, a gdy to samo robi matka dziecka, to to jest "siedzenie w domu" CZP!!!??? Bitch, please! (przepraszam, nie mogłam się powstrzymać).

Aha, i nie zgadzam się, że matki, które wracają do pracy i powierzają dziecko żłobkowi/babci/opiekunce robią (cytując moją koleżankę) "dwa razy tyle".
Nie neguję ich wyboru - szanuję go jak najbardziej. Nie neguję konieczności ogarnięcia logistyki domowej, stresu związanego z tym przedsięwzięciem i w ogóle ich trudności.
Ale też przez tych kilka godzin ktoś je w opiece wyręcza. Presja społeczna związana z tym nieszczęsnym "siedzeniem w domu" ich nie dotyka. Jak same piszą "odpoczywają od dziecka i domu".
Nie zazdroszczę im. Nie uważam, że ich wybór jest gorszy niż mój.
Uważam, że jest dokładnie tak samo wartościowy.

2. Czy chciałabyś aby było odwrotnie? 
Tzn. być nie-mamą pracującą po za domem ;)? Nie. Ale zamierzam połączyć domową opiekę nad Dzieckiem z pozyskiwaniem gotówki.

3. Czy śpisz w nocy?
Tak. Niekiedy karmię przez sen, czasem się budzę, ale zupełnie nie odczuwam z tego powodu dyskomfortu. 

4. Przedmiot dla dziecka "must have".
 Chusta.

5. Ile planujesz dzieci?
Kilkoro.

6. Czy chodzisz na imprezy? Ile razy w miesiącu?
 Ale, że jakie? Typu tańcząco-pijącego? Nie chodzę (okazjonalnie), ale przed ciążą też nie chodziłam, taki po prostu mam styl bycia. Za to bywamy dużo (z Dziecią i Mężem) między ludźmi przy innych okazjach i przedsięwzięciach.

7. Ulubiony program Twojego dziecka. 
Eeee... Ora nie ogląda TV. No, parę (dosłownie) razy puściliśmy jej z internetu Teletubisie. Podobały się niezmiernie, ale po jakimś czasie się nudziły.

8. Wymień jedną rzecz, którą kupiłaś dla dziecka będąc w ciąży a nie użyłaś jej po narodzinach.
Kaftaniki. 

9. Ulubione jedzenie Twojego dziecka.
Kapusta kiszona. Ogórek. Mięsko. Ryba. Masło (!!!). Buła. Gruszka. Owsianka. Soczewica. Brokuł. Zupa ogórkowa i jarzynowa Babci M. A dziś np. jogurt bałkański. I wieeeele innych. Ale jest kilka, których aktualnie nie toleruje. Groszek z mrożonki np. Pasta z bakłażana (a kiedyś pożerała). Chrzan.

10.
11. Na te pytania odmawiam odpowiedzi.

12. Wymarzone wakacje z dzieckiem.
Islandia. Węgry. Nowa Zelandia. Ukraina. Bieszczady zawsze.

13. Wymarzone wakacje bez dziecka.
Nie marzę o takich.

14. Jak zmieniło się Twoje życie po urodzeniu dziecka?
Wcale i zupełnie. Nie zmieniły się moje pasje, upodobania,  światopogląd. Nie stałam się inną osobą.
Ale zostałam matką. Mój czas wygląda inaczej. Mam inne priorytety.
Podchodzę do wielu spraw z duuużo większym dystansem, nie spinam się, nie ścigam z nikim. Mniej się przejmuję pierdołami. 
O! Od kiedy jesteśmy we trójkę dużo dokładniej wiem co jest ważne, a co jest taką pierdołą właśnie :)

15. Dokończ zdanie: Rozpływam się, jak widzę...
Przemka i Aurorę razem.

16. Gdzie robisz zakupy dla dziecka? 
Różnie. 

17. Ulubiony produkt do makijażu i do pielęgnacji ciała.
...
......
.........
?
Eeeee... No, może puder mozaikowy Yoko i pomadka ochronna Melisy. No i Nivea soft mam zawsze na półce. Nie to, że nie używam w ogóle, ale mało i rzadko przywiązuję się do marek. Używam jeszcze olejku migdałowego, olejków eterycznych do kąpieli (uwieeeeelbiam) i oleju kokosowego do włosów, skóry i zębów. I soli morskiej :D I kawy.

18. Huggies czy Pampers?
Wielo i Dada.

19. Czy zawsze chciałaś mieć dziecko?
Zawsze wiedziałam, że będzie taki czas, że będę chciała. Więc w sumie zawsze chciałam. Ale zawsze też wkurzało mnie bredzenie, że to jedyne słuszne powołanie każdej kobiety, i że jak któraś nie chce, to na pewno zachce, jak jej zacznie tykać. 
Choć z drugiej strony dziś kompletnie nie rozumiem jak można nie chcieć. Tzn. akceptuję, toleruję i w ogóle nikogo nie namawiam, tylko nie rozumiem :)

20. Najlepsza część bycia mamą. 
A są nienajlepsze?

Przewrotnie zapraszam:
Pin It Now!

13 komentarzy:

  1. Świetnie to opisałaś. Jakbym czytała swoje odpowiedzi. :) Zwłaszcza poglądy odnośnie punktu pierwszego. I tak, nie zmieniłam ich wtedy, gdy zostałam mamą w domu, ale od zawsze tak na to patrzyłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. O sorry ja nie odpoczywam w pracy tylko zasuwam i w domu i w pracy. Do tego towarzyszy mi ciągły lek i stres o dziecko, ale wole pracować niż jeść tynk ze ściany. Presja społeczna owszem tez nas mamy pracujące dotyka presja tego ze w końcu "ospoczywamy w pracy" (BZDURA) tego ze "zwalamy nasz obowiązek na innych". Piszesz ze to równa praca ale jednocześnie zanegowalas to w niektórych stwieedzeniach. Nie podoba mi sie to co napisałas i to bardzo, ale ja tez tego nie wiedziałam póki nie znalazłam sie po "drugiej stronie"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to mnie zaskoczyłaś.
      Zdanie o odpoczywaniu w pracy nie jest moją opinią, a tekstem, który słyszę od samych mam pracujących po za domem (conajmniej kilku znanych mi realnie i wielu wirtualnych). Jak pisałam - nie neguję Waszych stresów i trudności - mówię jedynie, że każda ścieżka ma swój własny przydział tychże, a wszystko- swoje wady i zalety.

      Nie wiem, w którym miejscu zanegowałam równość obu wysiłków.

      To, że domagam się szacunku dla własnej pracy nie znaczy, że odmawiam go pracy cudzej (innej).

      Aha i opływam w luksusy na tyle, żeby nie jeść tynku ze ściany. Nie wiem, ale to zdanie jakieś złośliwe mi się wydało.

      Podkreślam raz jeszcze - negowanie wyborów i wysiłków matek pracujących po za domem nie leżało w moich zamiarach. Proszę mi tu nie imputować ;)

      Usuń
    2. Wiele zależy od pracy i nastawienia. Ja odpoczywam psychicznie w biurze od domowego rozgardiaszu przez te 8 godzin. Jednocześnie męczę się również psychicznie robiąc niejednokrotnie kilka rzeczy na raz lub pod presją chwili " bo trzeba na już, albo najlepiej na wczoraj", oczywiście rzeczy związanych z zawodem. Ja pisząc za siebie mogę powiedzieć, że w pracy odpoczywam jednocześnie męcząc się. Juz mało pamietam z okresu niepracowniczego, ale teraz pobyty w domu kojarzę mi się wyłącznie z chorobami syna, których aktualnie mam po kokardę. Więc wychodząc do pracy i odprowadzając syna do przedszkola czuje, że wszystko jest na miejscu, mam świadomość, że małemu nic sie nie dzieje, że jest zdrowy i wesoły, a ja moge w spokoju popracować. Jedyne co mnie denerwuje w tym systemie, to to że mieszkanie nie sprząta mi się samo i po powrocie z pracy muszę poddawać je odgruzowaniu. Za to będac z Kacprem w domu, problem prawie nie istniał. Brak organizacji sie u mnie kłania.

      Usuń
  3. Na pewno nie śpisz w nocy, bo imprezując nie masz na to czasu, odpoczywasz "siedząc w domu z dzieckiem". :P

    To "siedzenie w domu" wychowując dziecko to największe kłamstwo naszych czasów.
    Trochę głupkowate te pytania, chociaż może tylko odnosze takie wrażenie a inni się z tym nie zgodzą. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Co z tego ze w godzinach pracy ktos kobiete " wyrecza" w opiece nad dzieckiem. Ja w tym czasie nie odpoczywam tylko pracuje. A po powrocie musze zrobic wszystko to co na macierzynskim robilam w ciagu dnia wspolnie z dzieckiem lub podczas jego drzemki. Czyli po 22 bo szkoda mi czasu wieczorem- jest dla dziecka. Do tego 2 godziny dziennie dojazdow. Sorry ale praca zawodowa moze jest jakims tam resetem psychicznym, dywersyfikacja ale na pewno nie odpoczynkiem od domu i zasuwam przynajmniej dwa razy bardziej niz wtedy gdy jedynie wychowywalam dziecko i prowadzilam dom. Nie wspomne o znikomej ilosci czasu na wlasne pasje czy jakikolwiek relaks. Tez tego nie rozumialam dopoki nie wrocilam do pracy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sądzę, że po prostu to jest kwestia mylenia znużenia ze zmęczeniem. Kobieta, która tylko wychowuje dziecko i prowadzi dom ma prawo być zmęczona i dodatkowo znużona. Kobieta, która pracuje zawodowo, wychowuje dziecko i po nocy robi wszystko to co normalnie robi się w dzień jest na 100% bardziej zmęczona fizycznie, wiem po sobie, natomiast może mniej znużona bo jej mózg codziennie radzi sobie z diametralnie różnymi zadaniami. To plus. natomiast na pewno jest bardziej zestresowana, zalatana, w stresie, że korek a niania musi już wyjść, że przedszkole zaraz zamykają, że to i tamto, szczególnie dobitnie odczuwam to podczas chorób syna gdy nie dość, że martwię się o niego i ogarniam sytuację to jeszcze muszę jakoś zorganizować sobie zwolnienie/opiekę w pracy, ewentualnie pracę zdalną, nadrobić zaległości potem etc. i to wszystko z dnia na dzień. Szczerze mówiąc gdy mój syn ostatnio przechodził grypę i przeziębienie będąc z nim w domu od rana do wieczora lub gdy maż wyjeżdża na weekend - czuję się wypoczęta i nagle wieczorem mam te 2 godziny dla siebie (lub na dodatkową prace zleconą), których na co dzień nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie neguję stresów i braku czasu matek pracujących zawodowo. A te stresy nie zmniejszają innych stresów i napięć (choćby dotyczących materialnej strony bytu, ale nie tylko) matek pracujących w domu.

      Co do tego nieszczęsnego odpoczywania - piszę po raz ostatni: nikt nie mówi, że matki w pracy szlifują paznokcie i popijają drinki z palemką. Zdanie które przytoczyłam słyszałam od kilku znajomych mam aktywnych zawodowo i w polemikę z nim wchodzić nie będę, bo jakim czołem. A dotyczyło ono (jak zrozumiałam) właśnie owej dywersyfikacji form aktywności.

      Nie biorę udziału w licytacji kto ma bardziej pod górkę. Każda ścieżka ma swoje blaski i cienie, dla każdego inne mogą być tymi najbardziej dotkliwymi.

      Po prostu nie uważam, żeby praca wykonywana nieodpłatnie przez matkę mniej zasługiwała na szacunek, niż praca osoby wynajętej do tych samych zadań. Czy mniej wartościowa, niż praca po za domem.
      Howgh, rzekłam.

      Usuń
    2. Nie uważam, by praca wykonywana w domu była mniej wartościowa. Ja polemizuję ze stwierdzeniem "nie zgadzam się, że matki, które wracają do pracy (....) robią dwa raz tyle", gdyż uważam, że jak najbardziej obiektywnie właśnie dwa razy tyle zasuwają.

      Usuń
  6. Nie ma chyba sensu się licytować, która mama ma gorzej/lepiej. Moim zdaniem powinny być 3-letnie płatne urlopy (sic!) macierzyńskie. Wtedy i praca domowa kobiet byłaby opłacona, i każda by sobie wybrała, gdzie chce pracować (lub odpoczywać hehe;) - w domu, czy poza nim;) Ja jestem z moim synem i od czasu do czasu robię jakieś zlecenia (rzadko), tak wybrałam, mimo że teraz zamiast zakupów w delikatesach taszczę reklamówki z Biedronki;) A co do chusty, to pełna zgoda;) No i jeszcze jedno - już wiem, czemu nie lubię takich łańcuszków, tendencyjne są te pytania i bezceremonialne. Pozdrawiam gorąco z zimnego Podlasia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam sie ze gdyby byly 3 letnie urlopy macierzynskie to odbiloby sie to rykoszetem - nikt by kobiet w wieku rozrodczym nie chcial zatrudniac :-(

      Usuń
  7. To otworzyłaś, córcia, puszkę Pandory. Owocnych dysput, kobietki. I tak każda ma rację!
    Podlasie klimatem może i zimne teraz, ale generalnie- gorące otwartością serc ludzkich. Kocham je, pozdrawiam mo wie.
    Macierz Wióry.

    OdpowiedzUsuń