wtorek, 4 września 2012

Odkrywanie (nie)Ameryki

Już w podstawówce nieco niesmaczyło mnie mówienie o "odkryciach" i "zdobyciach". Ameryki, bieguna, Mont Cokolwiek. Bo to zawsze oznaczało odkrycie przez Europejczyka. To, że Indianie w Ameryce siedzieli nieco dłużej niż Kolumb Krzyś żył, zanim tam dotarł, i znali ją od podszewki, a nie jedynie rzut kamieniem od wybrzeża, ani to, że facet znalazł nie to, czego szukał, i nawet nie to, co mu się na początku wydawało, nie zmienia faktu, że wg. historii, to on "Odkrył Amerykę". Tubylcy mogą pętać się po dowolnie wybranej górze/pustyni/wyspie od pokoleń, ale dopiero jak dotrze tam jakiś pisaty ważniak - to mówi się o "zdobyciu". Straszna arogancja, nie sądzicie?
Szczerze powiedziawszy mało mnie obchodzi, który Europejczyk wlazł pierwszy na jaką górę i w którym roku.

Można coś odkryć dla siebie, na własny użytek i wtedy nie jest ważne ilu ludzi zrobiło to przed tobą i jak. Można odkrywać długo i z radością, krok po kroku, aż do dna, albo i w nieskończoność. Można odkryć, że coś było tuż przed nosem, a się o tym nie wiedziało. Można odkryć coś, zrobić krzyżyk na mapie, kilka zdjęć i więcej w to miejsce nie wrócić.
Można odkryć coś przed innymi. Dla innych. I wtedy można powiedzieć "Rosną tam takie kwiaty i takie drzewa" albo "Cudownie się tam czułam" i to będzie prawda, albo "w tym miejscu każdemu się spodoba, to najpiękniejsze miejsce na ziemi" i to będzie ściema.

Ostatnio pod kątem odkrywania myślałam o RB.

To nie jest coś o czym się przeczyta, obejrzy zdjęcia, zastosuje i krzyknie "Odkryłam!". To jest taka kraina, którą się odkrywa nieustannie dzień po dniu, za każdym razem znajdując co innego. Pięknie, radośnie, mozolnie, trudno, z zachwytem i zaciśniętymi zębami. Każdy krok musisz zrobić sama. Na wszystko popatrzeć własnymi oczyma. To nie jest coś, czego może cię ktoś nauczyć. To coś, co możesz poznać, odkryć dla siebie. I dla innych.
Pozdrowienia z wędrówki dla wszystkich globtroterów tego świata ;)
Pin It Now!

4 komentarze:

  1. Niestety można jeszcze naoglądać się zdjęć w albumie NG i twierdzić, że się wie o tym miejscu wszystko ;)

    Poważnie teraz... odkrywam codziennie i boli mnie, że tak mało osób także wędruje, większość tylko mówi że chce się wybrać przed siebie i więcej nie czyni nic!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzieś słyszałam piękny tekst: odkrywanie Ameryki przez Kolumba przypominało odkrywanie Polski przez Niemców w 39'.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda to :) my odkrywamy po woli, co lepsze, czasem nawet zdarzy nam się cofnąć i iść inna drogą, idziemy powoli. Cieszymy się drogą, nie spieszymy się niepotrzebnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zaczęłam o odkryciach myśleć w takim bardzo wąskim aspekcie - i dzieciowym. Dzięki Młodemu, odkrywającemu rzeczywistośč niestrudzenie, z cierpliwoscią, spokojem i metodycznością naukowca, i ja ląduję na ziemi, gapiąc się na wędrówkę rzuczka. Ogłądam krople, skaczę w kałużach, dotykam, przyglądam się, wschłuchuję, próbuję, przystaję na długie minuty, cofam się, by czegoś jeszcze raz doświadczyć.
    Wielokrotnie nachodziła mnie refleksja, że czuję się tak, jakby mi było dzięki temu dane spojrzeć na świat na nowo :)

    OdpowiedzUsuń