sobota, 21 lipca 2012

Zdziecinnienie, przemoc i jarmark, czyli dzień z bajki

(pisane wczoraj)
W dniu ukończenia lat 31 wyglądam tak:
Z ręki, w ciemnym korytarzu, żeby zmarch nie było widać ;) I co, wyglądam na nobliwą matronę? :D

Skąd dowiedziałam się o teorii podpisu? O istnieniu gwiazdozbioru Ursa Maior? Skąd wiem, co znaczy "fugas chrustas"? Gdzie słyszałam pierwsze fragmenty muzyki klasycznej, folku i jazzu? Skąd wiem o niedźwiedziu ze Ślęży? Gdzie poznałam pierwsze utwory Ernesta Brylla? Skąd znam głosy Barbary Krafftówny, Ireny Kwiatkowskiej, Piotra Frączewskiego, Jana Kobuszewskiego, Gustawa Lutkiewicza, Krzysztofa Kowalewskiego, Wiktora Zborowskiego, Janusza Zakrzeńskiego, Artura Barcisia, Michała Bajora, Magdy Zawadzkiej, Emiliana Kamińskiego, Macieja Damięckiego, Mariana Kociniaka, Sióstr Winiarskich, Krzysztofa Kolbergera, Jerzego Bończaka, Bożeny Dykiel, Franciszka Pieczki, Bogusza Bilewskiego, Marka Kondrata, Anny Seniuk, Macieja Orłosia, Stanisławy Celińskiej, Gustawa Holoubka, Henryka Machalicy, Witolda Pyrkosza i całej plejady gwiazd? Skąd wiem, że łodzie się kiedyś dłubało, a płacono solą? Skąd znam takie słowa, jak klechda, rączy, ambaras, archiwum, dalibóg, zaciekle, gwardia, przedwieczne i milion innych? Skąd wiem, jak akcentować słowo "muzyka"? Skąd wiem, co to surma i smardz, i co się działo nad Gopłem? Kto mi powiedział, co znaczy "na oklep"? Kto mi wyostrzał dowcip i rozszerzał słownik czynny i bierny w nieskończoność? Kto uczył melodii i wyrabiał smak muzyczny?

Stąd, tu i one:

Pierwszym prezentem, jaki dziś (choć właściwie, to jeszcze wczoraj) dostałam od mojego Asolutnie-Cudownego-Męża, była cała kolekcja Bajek-Grajek (które, niestety nie płacą mi za tą notkę :/). Są to wydane na nowo (na płytach CD) bajki, których słuchałam namiętnie w dzieciństwie, z czarnych krążków. 
W końcu Mama odmawiała puszczania tych ulubionych, bo były tak zdarte, że co chwila się zacinały, trzeszczały i przeskakiwały (kto jest z pokolenia wiedzącego co to adapter - wie też o co chodzi ;) ).

Nie będę ściemniać, że był to prezent dla Córki. Owszem, będę je Jej puszczała, ale Dziecię było jedynie pretekstem do powrotu do dzieciństwa. Jenyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy!

Słuchajcie, mówcie co chcecie, ale dziś takich bajek ze świecą szukać. Dopracowane i świetnej jakości, tak pod względem tekstu jak muzyki, wykonania, obsady - absolutnie doskonałe. Nie traktujące słuchacza (przypadkiem dziecka) jak idioty. Nie używające pseudomłodzieżowego slangu. Wartościowe. Mądre. Z nienachalnymi morałami. Dowcipne (na wysokim poziomie dowcipu). Piękne i wzruszające. 

Ich twórcy do swojego odbiorcy podchodzili z autentycznym szacunkiem. I to słychać i czuć (widać też).
Niestety współczesne wydania mają ujednoliconą i (moim zdaniem) nieco gorszą szatę graficzną, jeśli idzie o obwoluty. Te stare dużo bardziej mi się podobały. Można je zobaczyć, ale w miniaturze i to już nie to samo.

Ja do dziś pamiętam całe długie frazy tekstów. Z intonacją! Całe melodie potrafię nucić.

I możecie się śmiać, ale ze słuchawkami na uszach słuchałam ich do drugiej nad ranem. Starcze zdziecinnienie?
Czy historia w której są Indianie, wiedźma-zielarka, tańczące gwiazdy i romans mogła nie zostać moją ulubioną? Oczywiście nie mogła :D


A jeśli już przy szacunku dla odbiorcy jesteśmy, to podobnym pietyzmem wykonania cechowały się książeczki z serii "Poczytaj mi mamo". Też wznowione (niestety jeszcze nie wszystkie). Czytamy obecnie :)
Z innych inności (pisane dziś):
Dziecię moje pierworodne, wolnowypasane wygląda jak ofiara przemocy w rodzinie. Usiłując jednocześnie wspiąć się na schody na antresolę i czytać książeczkę poślizgnęła sobie rączkę i przydzwoniła polikiem w stopień. Odmówiła współpracy z mrożonką, więc ma siną krechę. Więcej szkód nie odnotowano.
Jej ostatnio ulubioną aktywnością jest przeginanie się do tyłu, zwisanie i obserwowanie świata z tej perspektywy :D:D:D Radosność.

A wczoraj tradycyjnie udaliśmy się na (z roku na rok bogatszy) Jarmark Jakubowy. Taką odpustowość to ja rozumiem. Dużo regionalnych atrakcji i (NAPRAWDĘ niemasowego) rękodzieła, mało plastiku i tandety. Nie, żeby idealnie, ale zdecydowanie bez porównania ze szmirą, jaką pod tym kontem stanowią np. "Dni morza".

Z upodobaniem posłuchaliśmy koncertu "Kapeli ze Wsi Warszawa" (na "Raz, dwa, trzy" już nie czekaliśmy). Niestety, na dzisiejszą "Dikandę" raczej nie dotrzemy :(

Bilans wyprawy: miód wyżerany prosto z plastra, kubas cydru (mrrrrrrrrrrr), słoik lipniaczka, dowiedzenie się, czym była nieszczęsna "sól z rogu jelenia" w przepisie na pierniki szczecińskie, parę pomysłów na własne wytwory, spotkanie dwóch nieznajomych chustomam i jednej znajomej, przyszłej, opad szczęki na widok OBŁĘDNEGO sękacza, wyśmianie do imentu nadmorskich oscypków (a ryb nigdzie nie było, niestety), potańczenie, poocieranie się o ludzi i ogólne zadowolenie.
Pin It Now!

13 komentarzy:

  1. AAA ja wiem co to adapter i to głównie dzięki tobie... Ile ja już rzeczy ci zawdzięczam?

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam "Poszukiwaczy Złota"!! Mam na kasecie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moją uwagę przyciągnęła Ora :D ale ona śliczna! :)))

    Co do Bajek-grajek :D Koooochamm!! :))

    OdpowiedzUsuń
  4. hmmm te bajki na you tube mozesz nzalezc jakby co :-D
    a mi sie z dziecinstwa oprocz sierotki marysi i 7 krasnolodkow (bo tylko te pamietam) przypomina mi sie jeszcze cykl bajek o podrozy w czasie do ziemi swietej.. jaki tytul? kojarzysz moze??
    tez sa na you tube w kazdym razie :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkiego naj z okazji urodzinek :) Co do bajek grajek mamy też całą kolekcję i uwielbiam ich słuchać :) Problem tylko w tym, że Emilka chce cały czas słuchać Kota w butach...

    OdpowiedzUsuń
  6. zdjęcie świetne :D "poczytaj mi mamo" mamy w starszych wersjach :D ocalały po mężu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystkiego dobrego z okazji urodzin :D Widze że nie tylko mnie wzieło na wspominki hahaha :D my czytamy wiele, bardzo wiele - pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. My też ostro eksploatujemy te z youtuba. I też uważam, że są świetnie dopracowane, właśnie z szacunkiem do odbiorcy:) I chyba naciągnę męża na takie na CD:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja miałam: Oślą Skórkę, Pchłę Szachrajkę, Lisa Wiatlisa, Kubusia Puchatka i Chatkę Puchatka, Mikimola, Lato Muminków i jeszcze masę innych, ale już nie będę przynudzać. :P Pamiętam wszystkie, całymi fragmentami i do tej pory niektóre słowa zawsze łączą mi się z całymi frazami z tych bajek. Jak ktoś na przykład powie, że mu kiszki marsza grały, to ja mam w głowie dalszy ciąg, że "był to wszystkim dobrze znany, marsz żołnierzy ołowianych". Kompletny obłęd. :P
    A sękacz w formie choinki był zaiste piękny. Tylko nie wiem dlaczego wszyscy realizatorzy dźwięku uważają, że publiczność jest przygłucha. :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasia - pojęcia nie mam ;) :D

    K8 - ja też.

    Hafija - :)

    Big m - nie kojarzę niestety. A za cynk o Tubie dzięki :D

    Agula - dziękuję :) Orce na razie bajki z płyt "nie przeszkadzają" ;)

    Duśka - Dzięki :) u nas nieliczne sztuki po mnie :D

    Wiolu - dziękuję :)

    Ćmo - odnośnie realizatorów - też zauważyłaś?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciężko NIE zauważyć. ;> W kinach zresztą też nagłośnienie dla przygłuchych. Całe szczęście, że Multibabykino ma normalne natężenie dźwięku. Chociaż tyle.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bo moje drogie, realizatorzy dźwięku są przygłusi. Pamiętam dawno temu, byłam managerem w pewnej Szczecińskiej tancbudzie i z doświadczenia wiem też, że i DJe też są głusi :)
    A tak na marginesie, to jak sie na Jarmarku spotkałyśmy, to rano o Tobie myślałam i o Twoich urodzinach też, ale sierota do tej pory nie pożyczyłam Ci więc spóźnione życzenia Raku teraz :) (jeszcze rak czy juz lwica?)

    OdpowiedzUsuń