Miny po hasłem "jestem tu za karę", "nienawidzę wszechświata", "za nic na świecie nie pokażę, że się dobrze bawię", "czy ktoś na mnie patrzy?", etc., etc., etc...
Mam takie natręctwo, że uśmiecham się do siebie. Wiecie, jak siedzi na Was Młodociana Amazonka, podskakując radośnie, klepiąc Was piętami i wydając dzikie pomruki, to trudno się powstrzymać. Idę więc sobie ulicą, Orkę nie zawsze widać na pierwszy rzut oka, i zasadniczo spotykam się z trzema typami reakcji: a) uśmiech-za-uśmiech - zdecydowanie najrzadszy, choć przy dobrze widocznym Dzieciu szanse są większe :D; b) zdziwienie z domyślnym pukaniem-się-w-czoło; c) święte oburzenie, mina pełna niesmaku z podtekstem i-z-czego-się-tak-cieszysz-było-źle-jest-tragicznie-a-będzie-koszmarnie.
To smutne jest. Smutne to nasze zakompleksione, znękane, samotne, rozgoryczone, zawstydzone i przemęczone społeczeństwo. Przepełnione agresją i jadem. Potrzebą przerzucenia odrobiny swojego nieszczęścia na innych. I w realu, i w sieci. Młodzież, matki, babcie osiedlowe, wyrostki, sąsiadki z okna i z blogu. Z ławki w kościele. Z pokolenia na pokolenie.
Nie chcę, żeby Ora miała wokół siebie takie twarze. Wiem, że nie uchronię jej od zetknięcia z nimi. Więc muszę zaszczepić. Dlatego szukam ludzi, którzy uśmiechają się na ulicy (zwłaszcza z dziećmi ;) ). Dlatego chcę Jej pokazać, że można inaczej. Dlatego priorytetem dla mnie jest to, żeby była szczęśliwa i pełna radości. Nie dobra - bo taka jest z urodzenia. Nie "grzeczna" (brrrr), nie "zaradna" (bo taka też jest). Ale pewna siebie, umiejąca czerpać radość z wewnątrz i z zewnątrz, zagarniać szczęście oboma ramionami, i rozrzucać wokół.
Z innych inności.
- Idą trzy zęby. Górna, lewa dwójka już wygląda z dziąsła, a dwa kolejne czuć pod palcem. Niemal-bezobjawowo.
- Córa ma swoją pieśń przytulankową. Kiedy podchodzi do nas, wspina się i zaczyna wydawać dłuuuugi, modulowany pisk, jak mały kotek, to wiadomo, że będą mizianki-przytulanki. Klękamy!
- Dostałam zamówienie na notkę o chustowaniu :D. Niedługo.
SPROSTOWANIE:
Na życzenie mojego oburzonego Męża informuję, że w poprzednim poście popełniłam przekłamanie. Otóż pierwszym prezentem, jaki otrzymałam (od Niego) na te urodziny (dwa tygodnie przed terminem) była bielizna osobista, której Wam nie opiszę i nie pokażę :D Pin It Now!
O a ty co tak o tej radości tak bezwstydnie piszesz :P ? Im więcej człowiek ma własnych problemów tym więcej jadu na drugiego wyleje ot co :)
OdpowiedzUsuńSzczerzę się do Was :D:D
Uwazam ze taka "uroda" naszego kraju. Generalnie jestesmy powsciagliwi i dosc ponurzy.
UsuńJa wyznaje zasade ze warto byc optymista, chciaz nie przecze ze i mnie dopadaja szare a nawet czarne emocje...
Moj maz byl i jeszcze troche jest pesymista ale od czago ma mnie :) jak mawia "kurcze zawsze potrafisz tak wszystko nakreslic ze chocby nie wiem jak beznadziejnie sie czuł zaczynam wierzyc że mozna... "
Właśnie tego optymizmu zyczyłabym naszemu społeczeństwu, optymizmu i radości z tego co juz udało nam się osiaganac
taaa raz się zaczęłam cicho śmiać w autobusie bo przypomniałam sobie coś ze szkoły śmiesznego a wszyscy wzrok na mnie pt: "Ona jest jakaś nienormalna"
OdpowiedzUsuńno nie wiem... faktycznie, często to przygnębienie i wewnętrzne zmaltretowanie widać na mijanych twarzach, ale ja chyba akurat mam szczęście do ludzkich reakcji - albo mam szczęście do wariatów :D Cieszcie się, to piękne!
OdpowiedzUsuńtez uważam że jad jest nam zaszczepiony. przypałętał się do nas w komunizmie i ni grzyba nie chce się odczepić..
OdpowiedzUsuń(poglądy juula jakby ktoś się pienił, że znów pozjadałam rozumy :-P)
Chusty są magiczne - zawsze się uśmiecham, gdy młody mi gdzieś dynda. Uwielbiam to. Życie jest jakby łatwiejsze. A na pewno przyjemniejsze :-)
Wybrałyśmy najlepszą drogę na zaszczepienie maluchom szczęścia, wrażliwości, ciekawości życia i pewności siebie - bo PRAWDZIWE RB, nie takie na pół gwizdka ''przytulam dzidzię więc styka'' - niesie to z sobą.
Oj, tak (ponarzekałam seeee). Mnie najczęściej z drugiej strony spotyka jednak widok wariatki, bo gadam do siebie (tj. do Bromby) :D
OdpowiedzUsuńmój mąż uczy mnie, żeby nie wyciągać pochopnych wniosków na podstawie cudzych min;) gdyż sam jest właścicielem raczej mało pogodnej aparycji, co wcale nie świadczy o jego braku pogody ducha:)
OdpowiedzUsuńmądry człowiek :-)
UsuńDobrze, że mąż wymusił sprostowanie ;) Ja uwielbiam uśmiechać się do przechodniów i obserwować ich reakcje ;) Zabawnie jest też gdy idę z Emilka a ona do każdego kto przechodzi mówi "dzień dobry" - reakcje też są przeróżne... niestety nie każdy się uśmiecha i odpowiada "dzień dobry" co Emilkę baaardzo dziwi co głośno oznajmia ;)
OdpowiedzUsuńo co do tego uśmiechania się to racja, sama jakoś ostatnio nie za często się uśmiecham :( , co innego na Pogodnie ;D tam zawsze uśmiech na samą myśl, na same wspomnienie :)
OdpowiedzUsuń