Siada sama. I siedzi. Podciąga się za cobądź. Wspina na rodziców nogi. I fotelik samochodowy. I kosz na pieluszki. Spiętrzoną kołdrę. Trzymając się obudowy łóżka. Staje pewnie na czworaka i odstawia szczupaka (dym-dy-RYM-dym), albo się kiwa.
A-kuka, wygląda za Tatą z antresoli (montujemy bramkę), wyciąga łapki w kierunku, w którym chce się udać, wydzicza się do lustra. Uśmiecha się do wszystkich. Piszczy z radości na widok kotów i królików, i gada do nich (oraz usiłuje złapać i popacać). Piszczy, jak Przemko ją wrzuca na plecy.
Chwyta pęsetkowo. Gaworzy jak najęta i wydaje różne dziwne dźwięki. Uwielbia butelki i wszystko, co szeleści. Lubi, jak jej śpiewać :)
Wyjada innym z talerza. Nie ważne, że ma swój. Wczoraj namiętnie (i pęsetkowo!) wydzióbywała mi brokuła z pizzy.
Cudownie się przytula, ma łachotki pod brodą i paszkami (ale tylko, jak ma humor łachotkowy). Przed zaśnięciem turla się między mną a Przemkiem, przysysając się to tu, to tam i zawzięcie wymachując nogą, która akurat jest tą wierzchnią.
- (Przemek) A jakby je jej związać?
- (Ja) ???
- (P.) Po taśmę pójdę co?
- (J.) Ale po co???
- Bo może szybciej zaśnie. No zobacz, jak jej tak trzymam, to się uspokaja.
Tu dostał od Dardanelki łapą w twarz...
Duch Jej wolny i niepodległy nie znosi ucisku, a zwłaszcza:
- czapek (ściąga po pięciu sekundach z wyjątkiem kapelusza)
- kołdry, kiedy Ona chce właśnie machać stopami
Kto powiedział, że mleko trzeba pić na leżąco? Na siedząco też można. I jak się na brzuchu pełza. Tylko wtedy jak się przycisnąć, to nos się zatyka.
Zamieniam się w bar mleczny samoobsługowy. Mój czynny udział w karmieniu jest wprawdzie nadal wygodny, ale niekonieczny. Obecność wystarczy.
Pożera własne stopy. Złości się, że pajaca nie można zdjąć jak skarpetki.
Odgryzła stopę Aligatorowi (było w niej lusterko).
A dziś pałaszowała złowionego przez Dziadka sandacza aż jej się uszy trzęsły.
Coraz więcej rozumie. Jak czytałam takie teksty na blogach innych mam, to zawsze myślałam, że to pobożne życzenia, ale cholera, to widać po prostu po dziecku.
U Babci Iwony na działce jest czeresienia :D |
Tam szpaki trzy buszowały... |
...I skarbów nazrywały, i do domu zabrały :D Mlask! |
A tu jeszcze chrzciny w innym obiektywie... |
My nadal nie mamy wózka. Ale Prababcia ma. Tylko nikt nie wie po co ;) |
Chrzestny - chcesz gryza? |
Rodzeństwo i Progenitura |
Wujo jest ostatnio w łaskach u Ory :D |
Ano właśnie |
Pełna komitywa |
Bo Orka lubi pływać :D |
Dawno obiecane, dziś dostane. |
Pin It Now!
Ale ona śliczna :) a jaaaakie ma oczy i rzęsy... ojaaaa!!
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę o tym machaniu nogą, że moje dziecko do tej pory wymachuje :D ha ha
ale cudne zdjecia pod woda! i te zdjatka natury tez, swietnie opisalas zachowanie malej, po oczach widac , ze zapowiada sie na kobietke z charakterem, slodka jest!
OdpowiedzUsuńZakochałam się w fotkach z basenu! :)
OdpowiedzUsuńaaale śliczne zdjęcia pod wodą!!!!!!!!! wow! moj tez nie przepada ze posciela krepujaca jego nogi i zazwyczaj spi bez :-/
OdpowiedzUsuńZochacz pokochała czereśnie :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia :) moja mała je w przedziwnych pozycjach :D wygląda to naprawdę komicznie :) , no i co do "Pogodna" ;) my z "Poniatowskiego-Wieniawskiego" że tak powiem jesteśmy ;D
OdpowiedzUsuńcudna ta wasza Ora :)))
OdpowiedzUsuń