piątek, 1 lipca 2011

Setka i anannanas, oraz lekkie stany maniakalne

Muczos Obłędos. Akcja "wszystko na raz, najlepiej na wczoraj" trwa!

Pojutrze Prababcia obchodzi setne urodziny. No to jest coś, przyznacie. Przygotowania do wiekopomnej imprezy trwają od kilku miesięcy, zapowiada się spęd rodzinny, jakiego świat nie widział.
Mama, Prababcia i Babcia na naszym weselu.

Prababcia rodem spode Lwowa przez Syberię trafiła do Szczecina. Chodziła przez potok i granicę do Chin sprzedawać sita z końskiego włosia, które wyplatała. Niosła na plecach wiele kilometrów Babcię, sporą już podówczas pannicę do lekarza (blisko nie było, transportu też), której groziła amputacja nogi. Kradła z fabryki, w której pracowała co się dało wynieść pod ubraniem, żeby wyżywić córki. Przejechała pół Rosji i całą Polskę w bydlęcym wagonie, z dwójką dzieci, żeby dotrzeć na Pomorze. Tu cudem odnalazła się z Pradziadkiem (Śp.), który z Syberii jeszcze zwiał walczyć u Andersa (o Pradziadku na wielbłądzie i podejrzanych Włoszkach będzie innym razem).

Chodzi o kulach, ma blokadę na biodrze, ale jak się jej nie przypilnuje, to potrafi obdziabać motyką ogródek, zanim się obejrzycie. Język ma cięty, własne teorie filozoficzne na temat Wszechświat i okolicy, bez czytania żyć jej się odechciewa (w zeszłym roku przeszła operację usunięcia zaćmy, więc znów może czytać bez większych problemów). Pancerna, przedwojenna produkcja.

Niezłe mam korzonki, no nie :D

Przygotowania do wszystkiego (imprezy, sezonu wakacyjnego, sezonu rekonstukcyjnego, sezonu ogniowego, wyklucia etc., etc., etc...) idą pełną parą.

Jednym z elementów powyższego jest kompletowanie wyprawki Pumperniklowej (po prawej, na dole). Zaczynam się obawiać, że popadam w manię. Kupuję (jak na siebie) zatrważające ilości. Nie mogę się powstrzymać. Muszę przed wejściem do sklepu nakładać sobie limity (które i tak przekraczam, ale tylko troszeczkę), bo inaczej byłaby masakra.

Trochę (dzięki Allachowi) utrudnia sprawę fakt, że nie wiemy jakiej Pumperniklę jest płci. Więc cudne (absolutnie nie różowe!) dziewczęce wdzianka tudzież fantastyczne chłopięce obleczenia pozostają póki co na sklepowych wieszakach. Ale kamizelę na wyrost i na wielkie wyjścia, identyczną jak tatowa (i wybitnie chłopięcą) kupiłam i tak. Nie mogłam się powstrzymać. Aaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Ja, która nienawidzę zakupów ubraniowych!!!???

Oprócz tego zakupiliśmy krzeseła do salonu. Dziś mają zjechać.

W planie miałam też zabranie się w końcu za wszystkie robótko-ręczne projekty, które czekają na realizację. Na razie nie miałam kiedy. Ale szykujcie się na cuda :D

Może w związku z powyższym galimatiasem są ogarniające mnie ostatnio stany głupawkowe. Wczoraj np. podczas wieczornego bajkowania (Grimmowie nadal) do łez (dosłownie!) uchichraliśmy się z Przemkiem z ojca, który podejmował decyzję o powtórnym małżeństwie dając córce buta (!) z dziurą w zelówce (!!) i każąc nalać doń wody i powiesić na ścianie (!!!). Jak ja to napisałam, to nie brzmi aż tak zabawnie. Niemniej osobiście prawie się udusiłam.

Kolejnym atakiem głupawki skwitowałam komentarz okołoporodowy pewnej Afrykanki, poznany za pośrednictwem "Wysokich obcasów" (tytuł tej gazety wydaje mi się wysoce niestosowny, odkąd jestem w ciąży).

"Wchodzi jak banan, wychodzi jak ananas"

Drżyjcie smoki i Wiewi00ry...

Nic to, śmiejmy się HA!


Inne inności:
  • Szukamy szkoły rodzenia, ale takich, które mają zajęcia w porach odpowiednich dla tatów na etacie i są fajne, chyba w Szczecinie nie ma.
  • Debatujemy, czy chusta elastyczna, czy tkana.
  • Rozważam pieluchy wielorazowe na użytek domowy (na wyjścia nie ma opcji - będą jednorazówki i już!). To przez Niezłą Żonę (nie moją!).
  • Szykuję się na wiking na W-wę. Chyba pojadę. Do Pampersowni na zwiady :D (i do spa ;) ). Jak pojadę (i wrócę) to napiszę.
  • Rozglądam się w poszukiwaniu fajnego producenta sesji okołobrzusznej. Brzucho rośnie i Pumpernikiel w nim. Wierci się Wiercipiątko, kopie w co popadnie i reaguje wyraźnie na tatowe buczenie.
  • Zawęziliśmy listę imion. Pełnej zgodności jeszcze nie uzyskaliśmy, ale jesteśmy na drodze do porozumienia. Chyba :D. A jakie, to i tak Wam nie powiemy, aż nie zdecydujemy. Więc nie pytajcie.
Tyle chabazi na razie :)

Pin It Now!

7 komentarzy:

  1. Z tym, że "przedwojenne produkcje są nie do pobicia", nie ma co dyskutować:D
    A co do "stanów głupawkowych" to odkąd jestem w ciąży, śmieszy mnie WSZYTKO!- nawet niestosownie poważne rzeczy:/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie ciekawi jedno: co będziecie śpiewać prababci? Bo chyba nie "sto lat"... :D a tak bardziej na serio to wszystkiego najlepszego dla babci! Oby była z wami jak najdłużej!

    OdpowiedzUsuń
  3. będziemy jej śpiewać "tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze to prababcia oooo to prababcia." a tak na powaqżnie to durzo słońca

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo pozytywny post :)))) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to się dzieje! W takim razie Babci życzyć zdrowia zdrowia i jeszcze raz zdrowia! :) Podaj mi maila to wyślę Ci to co dostałam o pieluchach wielorazowych, bo jeśli zamierzasz zgłębiać temat to pogubisz się w tym wszystkim... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Auuuu gratulacje i 200 lat dla babci.
    Kupuj kupuj
    ja juz zbastowałam z ciuchami
    mam wsio oprócz 3 rzeczy
    termometr, nawilzacz i chusta
    chusta dla noworodka elastyczna bawełniania bo łatwiej sie ja wiąże, potem tkana ale sam se wybiefra jaka chce

    OdpowiedzUsuń