sobota, 9 lipca 2011

Drobne przyjemności i sezon remontowy

Od jakichś dwóch tygodni nie mamy kaloryferów. Tzn. mamy - stare, żeliwne w magazynie czekają na chętnego nabywcę, a nowe, jeszcze nie rozpakowane, leżą w zgrabnym stosiku w sypialni.

Nic to! Od wczoraj nie mamy też parapetów. Tzn, mamy jeszcze trzy, ale ten stan już dziś zmniejszy się do jednego. Radosność i szczęśliwość :D nic tak nie poprawia humoru jak mała demolka. Serio, serio. Z jednym z nich pozbyliśmy się także tynku w jednej z wnęk.
Teraz Małżonek szykuje się do cementowania, gipsowania, gładzenia, malowania, zabudowywania i montażu. Biedaczek :*

W ogóle ostatnie tygodnie nieco dały nam w kość. Marzy nam się jakieś małe wyłączonko. Od wszystkich bardzo ważnych spraw codziennych. Całe szczęście niedługo Sławogród, a potem Wolin :D.

Ratujemy się drobnymi przyjemnościami:

Torba in potentia, do przewijania

Jogurt bałkański, z jagodami (porządnymi, pachnącymi i czarnymi, świniącymi wszystko na fioletowo - żadną tam nędzną amerykańską podróbką!), płatkami migdałów i złym cukrem Mrrrrrrrrrrrr...

Miętowość

Rosnące daktyle, dostające drugich liści (jeden krzywy)
Dziś wpadniemy jeszcze na chwilkę na Folkwark


A w ramach ostrzeżenia, do czego prowadzi zbyt długie przebywanie w sieci: wrzuciłam swoją fotkę

na konkurs GW. jak ktoś ma zbędnego sms'a, to niech głosuje, będzie mi miło :D
Pin It Now!

2 komentarze: