niedziela, 19 stycznia 2014

Polityka noża

Przyznam się Wam do czegoś. Bardzo lubię czytać. Książki. Gazety (jak mnie sparło potrafiłam czytać nawet instrukcje obsługi i inne opisy towarów). Teksty różnej maści w sieci. Wśród tych ostatnich również blogi. I to imaginujcie sobie, wcale nie tylko i wyłącznie rodzicielskie i kulinarne ;)

Czytam blogi znajomych z reala i wirtuala, nieznajomych, życiowe, profesjonalne i kulinarne, publicystyczne i religijne, rysunkowe i fotograficzne (no, te to raczej oglądam). Dla przyjemności, wiadomości, satysfakcji i inspiracji. Alibo odmóżdżenia.

Jednakowoż ostatnio mam problem z czasoprzestrzenią, polegający na dramatycznym zmniejszaniu się jej pierwszego wymiaru, zwłaszcza tej jego części, którą mogę poświęcić szeroko pojętej rozrywce.

I dlatego tnę.
Rezygnujemy z TV definitywnie (:D)
Nie wypożyczam książek, których i tak nie zdążę przeczytać.
Nie wchodzę w projekty, których nie zdążę zrealizować.
Nie subskrybuję blogów, które...

No właśnie. Podczas mojego blogowania miałam ogromną przyjemność poznać kilka(dziesiąt) dziewczyn - realnie lub wirtualnie, które blogują. Podczytywałam je, miło nam się gadało, miałyśmy wspólne poglądy i/albo pasje, tematy dyskusji. Mamy dalej.

Jednakowoż, kiedy ostatnio na liście subskrypcji zobaczyłam miliard nieprzeczytanych, nowych postów - doszłam do wniosku, że czas wprowadzić minimalizm w kolejną sferę życia.

No dobra... Jeśli chodzi o czytanie, to to jest ten teren, na który minimalizm wstępu nie ma i mieć nie będzie. Ale może, hmmm... Odrobina zdrowego rozsądku? Rozważna selekcja danych?

Więc tnę, tnę, tnę bez litości. Wszystkie, bez których mogę żyć, które nie dostarczają mi potrzebnych informacji, kreatywnych pomysłów, dobrej dawki dobrego humoru, piękna. Nie są pisane przez ludzi, których perypetie żywo mnie obchodzą (bliskich w jakiś sposób).

No dobra, ale które nie robią czegoś z powyższych?

To są trudne decyzje, ale NAPRAWDĘ nie daję rady czytać wszystkiego, tak fizycznie.
Pin It Now!

3 komentarze:

  1. Już nie raz to robiłam. Zawsze potem lista narasta od nowa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oj ten TV to dobry pomysł... My niby nie oglądamy ale zawsze się włączy na wiadomości i potem już tak leci i leci... masakra... nie podoba mi się to!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja TV ucięłam kilka długich lat temu. I to było to.
    No bo po przyjściu do domu po pracy chcesz odsapnąć, spojrzeć tylko na to, co w TV i... mijają trzy godziny a ty zamiast wypoczęta, jesteś jeszcze bardziej zmęczona. A na dodatek zła, bo czas został zmarnowany na przerzucaniu kanałów w nadziei że się coś wartego zobaczenia znajdzie. A i tak nic nie obejrzałaś.

    OdpowiedzUsuń