piątek, 29 lipca 2011

Sponsorowane przez S i W

Studnióweczka
Wczoraj mieliśmy studniówkę. Wygląda na to, że to już tuż, tuż... Stresu i lęków przedporodowych nie stwierdzono ;)

Stanik
Pisałam o tym już parę razy. Znalezienie w Sz-nie stanika w moich przedciążowych wymiarach było trudne. Znalezienie stanika w wymiarach obecnych okazało się niemożliwe. O karmnikach nie wspomnę. W związku z czym nie miałam innego wyjścia jak zdać się na Internet. 

Z reguły unikam podawania marek, no chyba, że jakaś wyjątkowo na to zasłuży. Nie robię też testów produktów dowolnych. Ale, cholera, w tej sprawie każda informacja jest na wagę złota.

Spośród kilkunastu dobrych sklepów, oferujących bieliznę na większy biust, znalazłam pięć dysponujących karmnikami z właściwą miseczką. Nie wiem, co mają producenci zamiast mózgu. Jeśli kobieta ma f w stanie przedciążowym, to logiczne, że w ciąży jej się raczej nie skurczy, tylko wręcz przeciwnie. Aaaaaaaaaaaaaa!!!

Sklepy, które zlokalizowałam (z właściwą ofertą karmnikowo-rozmiarową):

Zdecydowałam się na średnią półkę cenową (tak, przy tych gabarytach 100pln to "średnia" półka cenowa) i polską firmę. Na początek. Melissa.

Przyszedł i testuję. Jest na tyle niezły, że nie odesłałam. Ale bez rewelacji. Za tą cenę spodziewałam się jednak nieco więcej. Tkanina wizualnie wygląda gorzej, niż na zdjęciach, ale jakościowo jest niezła. Stanik jest faktycznie bardzo wygodny, podana tabela rozmiarów idealna, system "klapkowy" jaknajbardziej praktyczny. Kształt miseczki nie powala. Nie wiem, czemu polscy producenci w większości mają z tym problem, ale mają. Stanik nie deformuje piersi, ale też nie poprawia kształtu. Jak ktoś jest z własnego zadowolony, to nie ma problemu, jak mniej, to już gorzej. Ja szczęśliwie należę do grupy pierwszej, więc stanik się ostał. Zobaczymy jak trwały się okaże. Przy tych naprężeniach, to różnie bywa.

Szajba poporodowa 
Niech mi nie odbija, niech mi nie odbija! Powtarzam jak mantrę. Przy okazji jakichś poszukiwań okołociążowych wyszukiwarka znów wyrzuciła mnie na brzeg kilku mamino-ciężarówkowych forów. Ratunkuuuu!!!

Czy naprawdę większość kobiet po porodzie się odmóżdża? Kilka młodych mam znam, i są normalne, ale może to jakaś wyjątkowa enklawa jest? 
Czy naprawdę nie da się urodzić i nie zacząć ćwierkać, tiukać, pieprzyć górnolotnych frazesów i generalnie nie cierpieć na postępujące, cukierkowate zróżowienie mózgu? Nie da się już mówić jak dorosły człowiek, a nie jak przeterminowany przedszkolak? Czy niemożliwe jest pozostanie sobą (będąc jednocześnie żoną, matką, kochanką, córką, kim-tam-się-chce), a nie MAMCIĄ, mamunią, chodzącym cyckiem, bujakiem dla bejbika, itp, itd... Noż toż mdłości człowieka ogarniają zaprawdę!

Moja deklaracja niepodległości:
Mam zamiar pozostać Martą Anną Joanną, zwaną niekiedy Wiewi00rą lub Ulfrun - Mama to nie jest moje drugi imię.

I nie będzie.

Co nie znaczy, że nie zamierzam kochać tego, uparcie w tej chwili wierzgającego, źrebaka do szaleństwa. Ale odczłowieczyć i odosobić się nie dam. Nie ma szans. Sorry Winnetou!

Wanienka i ZaWitkowSki
Dostaliśmy wanienkę! La, la, la! O taką (dokładnie jak chcieliśmy):

składaną. Jak Młode wyrośnie to będzie miało kontenerek na zabawki :D Można ją zabrać wszędzie, bo po złożeniu spłaszcza się na naleśnik :D

Dostaliśmy też duecik "Mamo Tato co Ty na to?" Pawła Zawitkowskiego. To też "prezent z listy". Osobiście gościa uwielbiam, Przemkowi też spodobały się jego filmiki (już kombinuje jak zainstalować pięć haków w suficie). Zaczytuję się więc (z książkami w pakiecie są płytki, na razie oglądaliśmy tylko zajawki). 

Oprócz autora w książce wypowiadają się tak zwani "Przyjaciele", czyli specjaliści różnej maści. I ta część jak dla mnie ma poważne wady. Nie odmawiam fachowości Paniom Ekspertkom, ale forma w jakiej przekazują w książce swoje przemyślenia i doświadczenia zupełnie nie pasuje... do niczego. 

Nie umywa się do ekspresyjnego, dynamicznego przekazu autora, jest zwyczajnie nudna. Dodatkowo - jeśli te rozdziały pisane były z myślą o rodzicach z jakąś podstawową wiedzą odnośnie rozwoju dziecka, to zawierają mało konkretów. To raczej zestaw ogólnodostępnych informacji, które można znaleźć wszędzie, nie bardzo się przy tym wysilając, albo które już się "skądś tam" ma. Dla mnie mało tam było ciekawych faktów, czy nowości.

Jeśli z kolei "targetem" byli zupełnie "zieloni" młodzi rodzice, to język jest wybitnie nieprzystępny, zbyt fachowy. Nie to, że nie da się zrozumieć, ale że trudniej.

Natomiast części pisane przez Naczelnego Fizjoterapeutę - cud, miód, orzeszki i poezja. Polecam, zaprawdę polecam, nie tylko mamom i tatom. Można czytać dla samej przyjemności. :D Co ciekawsze pomysły sobie wynotowuję i wyklejam karteczkami. 

To jest faktycznie inne podejście do rozwoju dziecka, do opieki nad nim, do pielęgnacyjnej codzienności. Pięknie, zabawnie, lekko napisane a przy tym (o dziwo) naprawdę napakowane konkretem ("mięchem" tak zwanym), żadne tam pitu-pitu.

Wkurzenie 
Mój brzuch należy do mnie! Najpierw mnie to zaskakiwało (naprawdę, co jest fajnego w klepaniu i macaniu kogoś po wielkim brzuchu?), potem było obojętne, a teraz zaczyna wkurzać. Czy ja łażę i macam ludzi po żołądkach??? Nie! Więc czemu niektórzy zakładają, że skoro mój brzuch ma lokatora, to już z założenia jest miejscem publicznym? Nie jest! I od tej pory, kto się tam będzie pchał nieproszony dostanie po łapach! O!

Wyniki
Byłam na kolejnej zchadzce z Ginem. Glukoza (bleeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!) - podręcznikowo, inne wyniki - nie specjalnie zachwycające, ale w normie. Dalej żelazo i witaminki (nie wiem, czy to objaw ciążowy, ale permanentnie mylę DHA z Omega, a na wizycie nie potrafiłam sobie przypomnieć jakie kapsuły łykam aktualnie - demencja!). Dalej nie znamy płci Wierzgacza, ale uknuliśmy spisek z Babcią (jego, nie moją), że nas wkręci na nieplanowe USG i go dokładnie podejrzymy. A co się będzie stawiał, qrtka na wacie! Ileż można?
Według serducha można budziki nastawiać, Młode aktywizuje się wieczorem, zgodnie ze średnią statystyczną (I kopie Ojca po nerkach. Że mnie, to ja rozumiem, ale że Jego też? Zdolna bestia i od poczęcia obdarzona poczuciem sprawiedliwości społecznej ;) ).

Wolin
Nadciąga. Mam nadzieję, że przestanie padać do środy, bo pięć dni w deszczu pod namiotem wprawdzie już zdarzyło mi się przeżyć (nie raz), co nie znaczy, że pragnęłabym ten eksperyment powtarzać.
Wyprawa Śmiałków

Dostałam od Siostry na urodziny (lista, a jakże - to patent, który się sprawdza :D). Myśleliśmy z Przemkiem, że to prosta gra, bardziej dziecięca. Jakże się pomyliliśmy. Gra wymaga planowania na pięć ruchów do przodu i jest świetna :D Testowaliśmy już (ku całkowitemu zadowoleniu wszystkich zainteresowanych) na sobie, Kaszydle i Ani T. Rewelka!
Pin It Now!

10 komentarzy:

  1. a ja cały czas przegrywałam ale gra fajna!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki o dzieciach wg mnie im mniej mają obrazków, zdjęć pulchnych dzieci i kolorowych liter tym są wartościowsze... z resztą generalnie ta zasada dotyczy wszystkich chyba książek.
    Gra mnie zaintrygowała...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za informacje o stanikach, też jestem wśród tych, które muszą szukać przez Internet.

    Jeśli chodzi o odmóżdżenie, to się z Tobą zgadzam. Pomyślisz pewnie, że dziwna jestem, bo mój blog nazywa się "Mamcia nieidealna", a ja sama widnieję pod pseudonimem Mama Julisiaczka. Ale to nie przez odmóżdżenie, a dlatego, że chciałam by już z góry było wiadomo, o czym będę pisać na blogu. A wnikliwe czytelniczki i tak znają moje imię.

    No a jeśli chodzi o brzuch jako "dobro publiczne", to mnie również do szewskiej pasji doprowadzało jego dotykanie. Masakra!

    OdpowiedzUsuń
  4. HA, no nie wiem czy zbaranieje-jak na razie powiem Ci, że odejście wód to niezła zabawa.
    Normalnie sikasz po nogach i ciuchach w totalnej poczytalności umysłowej-dziwne uczucie.
    bzuiole

    OdpowiedzUsuń
  5. albo mam takie szczęście albo tak mało okazji stwarzam ale jeszcze mnie nikt nie wymacał po brzuchu, no poza rodziną ale to się nie sprzeciwiam.
    A stanik mam ciążowy Panache, nie karmnik, cały z bawełny, wygodny chociaż cholernie wysoki pod pachami i zanim się ułożył to 4 dni mnie obcierał.
    Już się nawet uodpoerniłam na te zdrobnienia, już mnie nie wkurzają. Jak tylko trafiam gdzieś gdzie autorką jest cycuś tryskający mleczkiem z brodaweczki to zamykam po 2 zdaniach i nie wracam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Wiewi00ra :) dziekuje od razu za wyróznienie...czy możesz zdradzić mi gdzie kupić taka wanienkę? Dla nas to idealne rozwiązanie do małej łazienki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mamo J. - nie chodzi o sporadyczne użycie takiego określenia, a raczej o permanentny stan świadomości, w żaden sposób nie podciągnęłabym Cię pod kategorię "zcukierkowanych" :). Co do staników - cieszę się, że mogłam być pomocna.

    onna: Panache w swoim rozmiarze jakoś nie trafiłam, ale może się uda :)

    Grzegorzowo - Nie za ma co :) tutaj można: http://www.petito.pl/flexi-bath-p-49.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyny, ja tu tylko tak przypadkiem zajrzałam, przeglądając ciążowe blogi, chyba będę zaglądać częściej ;)
    Na problemy ze stanikami bardzo polecam Lobby Biuściastych i sklepy stanikowe ze stanikowej mapy świata (z kompetentną obsługą dla której żaden rozmiar nie jest dzwiny).
    Oba szybko do znalezienia po wklepaniu w google.
    Znajdziecie tam infoermacje o prawidłowym doborze staników nie tylko ciążowych i nie tylko na duże biusty.
    Nie piszę tego jako jakiś spam, czy reklamę i bardzo nie chciałabym by tak zostało to odebrane. Po prostu sama tam dużo się dowiedziałam, a jak słyszę, że ktoś ma problem z bielizną, to uważam, że dobrze podzielić się informacją na temat dobrych miejsc w sieci :)
    Pozdrawiam serdecznie i ciążowo również ;)
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  9. Byłam, tylko z zasady fora mnie irytują. Fakt, że jest tam sporo przydatnych informacji (przynajmniej, jeśli o lobby idzie), ale też mnóstwo "śmiecia". Aczkolwiek, jeśli ktoś lubi - polecam.

    OdpowiedzUsuń
  10. No niestety poniekąd racja, ale jak szuka się konkretu np. za pomocą wyszukiwarki, to idzie całkiem nieźle ;) Ja też tam na początku podchodziłam do tego forum jak do jeża, ale jak coś potrzebowałam znaleźć, to wertowałam zwykle z pozytywnym wynikiem :) Coś na zasadzie korzystania z encyklopedii - całej nie przeczytasz, ale jak szukasz to znajdziesz ;)
    Magda

    OdpowiedzUsuń