piątek, 11 października 2013

Bliskie spotkania, media społecznościowe, uspołecznianie i jedna refleksja

Aaaaachhh!
Tydzień Bliskości trwa sobie w najlepsze.
We wtorek opowiadałyśmy z Anią o chustowaniu. Było wspaniale (dzięki Aniu), mam nadzieję, że spotkamy się z dziewczynami na kolejnym spotkaniu Klubu Kangura.

A wieczorem, (jakbym miała mało atrakcji) porzuciłam rodzinę, żeby udać się na  II seminarium blogerskie Szczecin Aloud. Było chędogo :D Wprawdzie momentami włączał mi się wewnętrzny szyderca, ale nawet on miał mało pożywki. Impreza naprawdę rewelacyjnie przygotowana i zrealizowana. Ku mojej radości kilkoro prelegentów zwróciło uwagę na jakość blogerskiego języka, a "z sali" pojawił się głos przeciw anglizacji tekstów na blogach. Pod czym obiedwiema rękami się podpisuję. W efekcie prezentacji Justyny Kwiecień możecie już mnie znaleźć na Twitterze (o tu). Z czystą rozkoszą (powodowaną moją zaawansowaną merytorykofilią) wysłuchałam wykładu Natalii Hatalskiej ("jednej z najbardziej wpływowych postaci polskiej blogosfery"). I z prawdziwą rozpaczą, nikiej Kopciuszek, zwinęłam się z balu przed północą, czyli (genialnym pono) szoł Łukasza Jakóbiaka, by utulić zrozpaczoną brakiem mleka Córkę i zrozpaczonego rozpaczą Córki Męża (No dobra, wcale im mnie tak bardzo nie brakowało, ale wiecie jakie są matczyne-wizualizacje-z-dala-od-rodziny, no nie?).

Udział w imprezie umożliwił mi Paweł Krzych ze Szczecin bloga (bo mu napisałam, że ósmego nie mam czasu, więc muszę coś zrobić, żeby go nie mieć jeszcze bardziej), za co mu dźwięcznam jest niezmiernie (chociaż i tak jest łotrem, bo nie napisał o TB :P).

Jednakowoż po imprezie naszła mnie refleksja, że mimo iż lubię z nich korzystać, to  media społecznościowe same w sobie nie są jakąś moją ogromną pasją. Tzn. lubię (barrrrdzo) blogować, fejsować i w ogóle, ale gadanie o tym kręci mnie średnio i nie mam parcia na bycie wpływowym blogerem. Znaczy, przeszkadzać by mi nie przeszkadzało, ale np. nie zmienię tematyki bloga i stylu pisania, żeby to osiągnąć. Dewiacja taka ;)

We środę z kolei poprowadziłam w Dąbiu spotkanie o BLW. Dużo zainteresowanych, świetna atmosfera, rewelacyjna okazja do powtórzenia sobie materiału. Masa energii. Super, super, super!

A dziś musiałam odwołać (właściwie przełożyć) spotkanie o rodzicielstwie bliskości. Okazało się, że część osób nie dotrze z powodu chorego dziecięcia. Niestety (albo stety ;) ) nie ze wszystkimi uczestnikami udało mi się skontaktować i w efekcie i tak zrobiliśmy mikrospotkanko tematyczne w kawiarni "Stare Dąbie" (Którą skądinąd polecam. Mają m. in. genialne lody domowe.).
Naprawdę cudownie się przekonać, że są (i to przecznicę ode mnie) mamy tak pięknie i świadomie podchodzące do swojego bycia z dzieckiem. Dzięki Dziewczęta i Chłopcy :D.

W trakcie większości atrakcji towarzyszyła mi Aurora. Inne mamy też często przychodziły z dziećmi, więc miała towarzystwo. Powala mnie to, jak błyskawicznie, nieomal z dnia na dzień, staje się coraz bardziej śmiała, komunikatywna, asertywna. Jak rozmawia z właśnie poznanymi ludźmi (niezależnie od wieku), jak do spółki z właśnie poznaną koleżanką opróżnia doniczkę z niezmiernie-interesujących-kamyków, jak heroicznie broni wózka, którym się bawi, a który jakieś dziewczę postanowiło jej odebrać, jak dzieli się misiem z młodszym kolegą (po czym stwierdza, że się już dość nabawił i zabiera z powrotem ;) ).


Zaś jutro kolejna dawka atrakcji, bo idziemy na zajęcia dla dziecięcia, jedne prowadzone przez Szkołę Muzyczną CASIO, a drugie przez Ciocię Anię :D

A w sobotę, a w sobotę przyjeżdża Agnieszka :D Agnieszka Stein. Hurrraaa!

Na koniec taka refleksja, co mi się nasunęła była podczas spotkań z rodzicami. Dla wielu matek dużym, ba, największym bodaj problemem, ze stosowaniem RB i pochodnych, jest presja otoczenia. Wszelkiej maści babć, cioć i koleżanek "dobra rada". Kobiety przejmują się nimi na tyle, by rozważać rezygnację z własnej decyzji, o której zaletach i słuszności są przekonane.

Skąd to się bierze?

Ano stąd, że zostały wychowane w poczuciu, że ich zadaniem nie jest słuchanie siebie, a zaspokajanie potrzeb innych. Dostosowywanie się do ich poleceń, żądań i opinii. Słuchaj starszych! Bądź grzeczną, posłuszną dziewczynką!

Kurczę, dajmy naszym dzieciom być nie - grzecznymi i nie - posłusznymi. Niech mają własne zdanie i nie boją się żyć, i postępować w zgodzie ze sobą, a nie oczekiwaniami wszystkich dookoła. Nawet, jeśli nam tego nie dano.

Córko Moja, nie musisz być grzeczna ni posłuszna, teraz ani kiedykolwiek.

Jak mawia CiotKaszydło: "Buntuj się!"

(Aurora przez sen właśnie powtarza: "Nie, nie, nie!" - genialna, nieprawdaż?)
:D

Pin It Now!

5 komentarzy:

  1. Baaardzo chciałam być w środę, niestety nie wypaliło z opieką nad dziećmi. A z moją dwójką zbyt wiele bym nie posłuchała ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do ciotek (i innych wiedzacych-lepiej-bab) to zgoda ;)
    Wczoraj kapalismy Piotrka- dziki szal, w lazience potop (na szczescie nasza ma zamontowana kratke splywowa w podlodze i nie ma obaw o zalanie sasiadow)- az sie smialam, jak pomyslalam o reakcji bab-ja-wiem-lepiej jakby widzialy ta piekna scenerie :D "trzymaj go bo sie wyslizgnie, on nie moze tak chlapac bo sie zachlysnie, dlaczego on wstaje z wanny-przeciez sie przeziebi" AAAAAAAAAAA :D dobrze, ze to MY wiemy lepiej, co jest dobre dla NASZEGO synka :)
    buziaki dla Aurory- uwielbiam jak o niej piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Siedzi Mateusz w samochodzie na 2 zł i po skończeniu bujania chce drugi raz, a po drugi razie elegancko wystarcza mu naciskanie guzikow i pedałów. Miodzio nie chłopak. I naciska 5 minut, 10, 30. Czas mija a on jest niezmordowany. Każdorazowe wyjście z takiego auta wygląda tak samo: za fraki i z rykiem, i z pogadanką że wiem, że chciałby w nieskończoność, ale nie ma czasu, ani tak, mojej chęci na godzinne stanie przy aucie też nie ma. Nic z tych pogadanek nie wynika bo bunt jest zawsze. Wspieranie w buncie, w końcu świetnie, że okazuje emocje, mam głupią nadzieję, że zaowocuje. Jak na razie szlag mnie trafia bo nic nie dociera, ryk jest wielki, a sama hasło :wspieraj w buntowaniu się, mam gdzieś

    ocelota

    OdpowiedzUsuń
  4. To my dziękujemy za super mikrospotkanko w kawiarni, jakie to relaksujące móc posiedzieć w miłym towarzystwie, które mądrze mówi:-) czekamy z niecierpliwością na informacje o zajęciach muzycznych dla naszych maluszków. Pozdrawiamy, Milena i Kasia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. A co porabiasz w niedziele ;D <3

    Dziękuje za to że jesteś, piszesz i mówisz <3

    OdpowiedzUsuń