wtorek, 29 kwietnia 2014

Ale historia!

Przyznam się szczerze, że ten warsztat potraktowałam kompletnie po macoszemu. Nie miałam chęci, czasu i polotu, zajęte byłyśmy (obie) innymi rzeczami. Z resztą Ora z historią i to całkiem żywą kontakt ma częsty i bliski ;) Sami możecie sprawdzić np. tu, albo tu i tu, i tu, i tutaj też.

Tym razem poszłam na całkowitą łatwiznę i zabrałam Córę do MUZEUM. I to takiego, w którym była już kilkakrotnie. Jednak zawsze wraca tam z dziką radością, co więcej nie przejdzie obok, jeśli nie może choć na moment (albo pięćset) wejść do środka.

Bo Muzeum Techniki i Komunikacji - Zajezdnia Sztuki w Szczecinie to miejsce naprawdę niezwykłe.
Ora uganiała się w nim po tramwajach, którymi jeździła Mama, kiedy była w Jej wieku (A także wszystkich innych autobusach i tramwajach, które są tam zgromadzone. Nie wiem, czy planuje zostać motorniczą czy kanarką).
Oglądała sukienki, które szyła firma, w której pracowała Jej Babcia, kiedy Orki jeszcze nie było w planach.
Widziała samochód, jakim jeździł dziadek i motor (motorower? motorynkę?), jaką jeździli Prababcia z Pradziadkiem na wakacje. Mogła nawet posłuchać silników (Mama naciskała guzik, a Orka czekała na ryk w pewnej odległości. Dla bezpieczeństwa ;D)!

Posłuchała multimedialnego, interaktywnego przewodnika (Naprawiła tramwaj! Dwa razy!), posiedziała w różnych wehikułach. Obejrzała nawet i posłuchała samochodu wyścigowego prawie-jak-zygzak-makkłin!

Dodatkowo przetestowała siedzialność ławek, wykonanych z już raz "przeżytych" tworzyw, jak makulatura, klawiatury komputerowe czy plastikowe butelki.

A chodząc (z najwyższą ostrożnością) po szybach, pokrywających stare kanały (takie wiecie, żeby podwozie tramwaju obejrzeć) dawała dowód, że Jej wyczucie głębi ma się wspaniale.

Co istotne, zwiedzanie uskuteczniałyśmy z Jagodą i Ciocią Gudi. Miałam zaserwować Wam zdjęcia Ekipy Marzeń w autku, ale ktoś mi nie dosłał, więc dokleję innym razem.

Aha, jadąc do muzeum mijamy Bramę Portową. Ora kiedyś wyraziła zainteresowanie tą budowlą i od tego momentu zna termin mury miejskie i zdaje się nawet, że rozumie o co w tym biega. Nie bez wpływu na to pozostaje zapewne fakt namiętnej "lektury" "Dawno temu w Mamoko" ;) 








Za to obiecuję Wam, że warsztat plastyczny - to będzie hohohoooo! Sami zobaczycie. Smocza Ekipa da czadu!

Przed nami jeszcze:
majowy WARSZTAT SZTUK PLASTYCZNYCH
i czerwcowy WARSZTAT WARSZTATÓW

Pin It Now!

8 komentarzy:

  1. fajne miejsce, zazwyczaj w muzeach nie wolno nic dotykać,a tu proszę frontem do najmłodszych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale super miejsce na zwiedzanie z dzieckiem, te kamienie z klawiatury czadowe

    OdpowiedzUsuń
  3. mieliście wspaniałą wyprawę ))

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiamy, a mamy przyjemność mieszkać tuż obok Muzeum:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne muzeum, och poszlibyśmy sobie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co za fajne muzeum! I przecież wcale nie potraktowałaś tego warsztatu po macoszemu :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Muzeum całkiem jak nie muzeum. Ja też tam chcę z latoroślami:)
    Mamuśka24

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale fajne! Też bym sobie pooglądała :)

    OdpowiedzUsuń