wtorek, 16 października 2012

Podejrzewam, że ktoś potajemnie wcina drożdże i o orzechu

P.S. doklejony na początku: Krwi! Potrzeba dla młodego faceta. A- lub 0- PILNE! Szczegóły TU

Nie nadążam za Nią z pisaniem. CODZIENNIE zaskakuje mnie czymś nowym.
  • Urosła. Sięga już do biurka, brzegu stołu, na wyższe półki (na niektórych próbuje się "podwieszać" za rączki), pokręteł w kuchence.
  • Mam wrażenie, że im więcej potrafi i może, tym bardziej frustruje Ją to, czego jeszcze nie daje rady zrobić.
  • Ostatnio na basenie sama zsunęła się z maty do mnie i do wody.
  • Ostatnie ciepłe dni wykorzystałyśmy do ostatniego promyczka. Między innymi byłyśmy z  Ćmą i jej córeczką  na kolejnej leśnej wyprawie. 
Podczas "śniadania na ściółce" Ora najpierw częstowała Klarę swoim jedzonkiem (Jedna z ulubionych zabaw ostatnio. Moja hojna, o szczerym serduszku Dziewczynka podzieli się chętnie każdą strawą. Z każdym. Z Mamą, Tatą, Wujkiem, Wujenką, Ciocią, Babcią, qasiCiocią, koleżanką. Czasem nawet wstępnie przeżuje. :D), potem zaś dała dyla z kocyka, żeby powędrować w stronę najbardziej piaszczystego miejsca na ścieżce.
Musiałyśmy bronić naszych wiktuałów przed żuczkiem, który nachalnie próbował się do nas przysiąść, potem odpierać ataki przemiłych starszych pań, które koniecznie chciały nas (z naciskiem na Młode) czymś poczęstować (ale wszystkie cosie miały cukier i sól w sobie), a w drodze powrotnej odkryłyśmy dom (z anteną satelitarną) w środku lasu.
  •  Jej apetyt jest niespożyty i niebanalny. Uwielbia masło. Zdejmie je z kanapki, zbierze ustami i zębami wprost z talerzyka, zliże z łyżeczki. Avokado jest pyyyycha. Chlebek i buła spadły z list przebojów, za to kukurydzę może w ilościach hurtowych. Jabłka i gruszki (po czasowej niechęci) wracają do łask. Pęczak, jaglanka, ryż - molto bene :D Szczypiorek mniam. Pietruszka ble (Starannie wybierana z każdej potrawy. Po Tatusiu to ma ;) ). Jajka lubimy. Do mięska się przekonujemy. Banana lubimy odkąd zobaczyłyśmy, że Tosia je.
Ostatnio Córka zjadała mi chrzan z kanapki. Brała łapką do buzi, krzywiła się, zaczynała płakać, po czym sięgała po więcej. A jak chciałam zabrać kanapkę, to głośno protestowała.
Zaczęła też maczać. Indyka w zupie (mlecznej i słodkiej) Taty. Bułkę z masłem w rumianku. Jabłko w wodzie. I potem to zjada. I wygląda na zadowoloną :D
  • Maleńka Cesarzowa robi się niesłychanie wręcz społecznie aktywna. Jakiś czas temu wpadłyśmy z wizytą do MamyHani. Dziewczyny nie tylko dogadały się w trymiga (Serio! Hania Orkę zawołała i Orka poszła. I na odwrót.) Nie tylko na spółę rozkruszyły i starannie rozprowadziły ciacho po jakichś 4m2 parkietu, ale wraz z kotem zaszyły się samotrzeć w sypialni, gdzie dokazywały jak dzikie zające. (Koty to osobna historia. Źdźbło cieszy się do nich rękoma, nogami, twarzą, głosem i pełzaniem. Koty po pierwszym zainteresowaniu rozsądnie zaczynają unikać kontaktu, co owego zainteresowania nie zmniejsza i skutkuje nieco powolną gonitwą :D). Młoda coraz intensywniej nawiązuje kontakty towarzyskie z ludźmi swoich rozmiarów. Dzieli się książeczkami i jedzeniem. Oraz częstuje :D. Gada. Smyra po różnych częściach ciała. Obserwowanie Jej w takich sytuacjach jest fascynujące. Niech się National Geographic schowa.
  •  Przemko przed chwilą chrapał, na co Ora zamruczała, odwróciła się do Niego, posmyrała Go łapką po buzi i jest cisza :D.
  • Jej miny, gesty, ruchy, ton głosu są coraz bardziej "dorosłe". To już nie jest maleńki dzidziuś, a Maleńka Panienka. Cudowne i rzewne.
  • Aktywnie bierze udział w rozbieraniu. Zwłaszcza bluzek. Pieluchę to już by najchętniej całkiem sama ściągała. Szkoda, że z ubieraniem jest dokładnie na odwrót. Najchętniej w ogóle by się nie ubierała.
  • Słownictwo ma coraz bogatsze, w związku z czym założyłam słownik :D
  • Nigdy nie podobała mi się idea kojca. Ora porusza się swobodnie po niemal całym mieszkaniu (zabezpieczone są kontakty, szafka z chemią i toaleta), staram się mieć Ją stale na oku. Kiedy rano idę pod prysznic - zabieram Dziewczę ze sobą i sadzam na ziemi, na przewijaku z kilkoma zabawkami.
 Od jakiegoś czasu, kiedy znudzi się Jej zabawa, podchodzi do brodzika. Najpierw wrzucała tam wywleczone z pojemnika reklamówki. Moczyła ręce w wodzie. Przez jakiś czas rozwiązaniem zapewniającym nieco spokoju było wręczenie Dziecku rolki papieru toaletowego. Darcie go i turlanie było świetną i zajmującą rozrywką. Także rzucanie strzępków tak, by porwał je powiew ciepłego powietrza z łazienkowej dmuchawy (genialną mam Progeniturę, nieprawdaż :D).
Dopóki nie wpadła na to, że strzępki, a nawet całą rolkę można wrzucić Mamie pod prysznic. Dzika radość.
Można też próbować wleźć do brodzika, albo złapać Matkę za kończynę. Mocząc się przy tym dokumentnie.  Koniec końców - ostatnio po moim prysznicu ubieramy się obie od nowa.             
  • Jakiś czas temu Moje Monstrualne Dziewczę odbyło (w towarzystwie starszej koleżanki Róży) swój debiut placowo-zabawowy. Wprawdzie z poszczególnych atrakcji korzysta na razie wyłącznie z moją pomocą, ale korzysta. Huśtawka została potraktowana z pewną nieufnością, ale i zadowoleniem. Konik na sprężynie wzbudził szczery zachwyt, a zjeżdżalnia to już był zupełny hicior dnia. Po drugiej wizycie Dzieć wyraźnie nie miał ochoty wracać do domu. Drżyj Matko!

  • Wśród zabaw ostatnio przodują wspinaczki, bujanie, taniec(cudnie macha pupką, ale tylko do melodii, które Jej się podobają), akuku, wszelakie namioty improwizowane, książeczki z obrazkami oraz naśladowanie. Dziś razem obierałyśmy brukselkę, Dziecko śpiewa ze mną, kiedy czytałam jej "Lokomotywę" Tuwima (Ora gusta! Wałkowana pięćset razy na dobę.) pokazywałam jak pojazd "sapie". Ostatnio nie muszę, bo Aurora robi to sama :D. Kiedy Przemko gwizdał na glinianym ptaszku-świstawce - próbowała naśladować melodię. Usiłuje powtarzać słowa. Próbuje wciągać na łapkę moje rękawiczki i pchać stopy w klapki Tatki. Bębni pałeczką w cymbałki (Że drugim końcem? Oj tam, oj tam!).
  • W końcu (za zgodą Przemka) podcięliśmy jej włoski. Chlip!
  • Cudownie się przytula. Gładzi mnie po ręku i po twarzy, kiedy karmię. Jest najświetlistszym Stworkiem na świecie.
I jeszcze o Przemku:
Co byście zrobili, gdybyście idąc ulicą zobaczyli swojego Męża stojącego na czubku drabiny (wysokość I piętra), przywiązanego do wielgachnego orzecha i piłującego (z piłą na wysokości jakichś 15cm nad swoją głową) gałąź, kończącą się ok 3m ponad nim?
Tak, mój Genialny Mąż z równie genialnym Wujem wycinali orzech rosnący pod domem mojej Prababci. A że rósł on w ogródku sąsiadki i nie chcieli niszczyć ogrodzenia oraz małych wisienek, to cięli po kawałku. Technikę pozostawię bez komentarza. Obaj drwale żyją. Orzech już nie.

(Moje Dziecko śmieje się przez sen, a za oknem słychać dzikie gęsi, którym chyba ktoś decybele podkręcił :D)


O Tygodniu Bliskości, Wielkim Dniu oraz o innych fajnych i niefajnych sprawach już wkrótce.
Wiewiórczątko? Orzeszniczka? Aurora Orzechalis? Orka w orzechach.







Pin It Now!

8 komentarzy:

  1. Ależ Ona cudowna.
    Arianna też macha pupencją bardziej w takt tego co jej się podoba :D
    Zazdroszczę wam tego BLW <3

    OdpowiedzUsuń
  2. http://www.pwn.pl/?module=multisearch&search=podejrzewa%E6&submit2=szukaj - no plissss.... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Upssss... Żem plamę dała. Że nawet godzina pisania mnie nie usprawiedliwia. Przepraszam i kajam się.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach czytam i się uśmiecham do Was :) Piękna jest ta Wasza samodzielność i to jedzenie (na marginesie mój kocha cebulę na surowo i od wczoraj kaczkę w wiśniach). Zawsze jak piszesz o sobie i Waszych codziennych czynnościach to ukojenie mi na serce spływa, że to nie tylko ja i Młody tak szalenie afirmujemy macierzyństwo i dzieciństwo i spokój mnie ogarnia :)
    Ora lubi orzeszki - co się dziwić w końcu to taka mała Wiewi00ra ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ orzechów! Mniam, mniam, najlepsze takie jeszcze mokre, jak je można z wewnętrznej skórki obrać. Mogę zjeść tonę. :]
    I prawda to, Orka bardzo szlachetnym i dzielącym się dziewczęciem jest. Byłyśmy wzruszone, że odjęła sobie awokado od ust. :) I spacerek super, polecamy się na przyszłość. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ora ma coś z szopa pracza z tym maczaniem :)
    Bardzo miło się czyta jak Wam córa dorośleje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rewelacja!! Cudownie się czyta :) też uwielbiam "podglądać" Kubę; jak napisałaś - National Geographic się chowa :) czasami włączam aparat na nagrywanie, ustawiam w oddali by Kuba nie zauważył, wychodzę z pokoju i cichaczem go nagrywam :))))
    Bombowa Twoja Ora :))))

    OdpowiedzUsuń