środa, 21 grudnia 2011

NSaS - Dziecko Syna Jana

Jeśli chodzi o kosmetyki, to Aurora wdała się w Macierz swoją, mianowicie stosuje ilości rzekłabym ascetycznie niewielkie.

W zasadzie, jeśli popatrzeć po rachunkach, to używa wyłącznie kremu przeciwchłodowego (o tym po tym). Bo pozostałe (nieliczne) specyfiki otrzymała w prezencie od Jonson's Baby.

I wbrew wszystkim, którzy straszyli alergiami i innymi takimi - skórkę w każdym miejscu ma śliczną i gładką jak każde miejsce niemowlęcia ;)

Na marginesie - Tak! Nie przesłyszeliście się, od tygodnia i dni pięciu Ora nie jest już noworodkiem, a poważnym (no dobra, nie poważnym, tylko rozchichranym) Niemowlakiem :D

A wracając do tematu. Z paczki, o której pisałam TU przetestowaliśmy produkty linii dla noworodków, czyli:


Testowany ostatnio głównie przez Tatkę, ale nie wyłącznie. Jesteśmy więcej niż zadowoleni (cała trójka). Moda kąpiele uwielbia jak prosiak deszcz i wypatruje jej jak dżdżu kania. Jest faktycznie delikatny, ładnie myje i skórki nie wysusza. Czy w oczy faktycznie nie szczypie nie wiemy, bośmy w nie go nie lali, ale wierzymy na słowo.

I wielkie brawa, za chusteczki bezzapachowe! Byłyby większe, gdyby reszta kosmetyków też była bez dodatku perfum, ale co tam. Nie to, że zapachy mnie drażnią, ale po co dziecku perfumowane kosmetyki to ja jednak nigdy nie pojmę.

Co do chusteczek - nieco za wilgotne jak dla mnie, zwłaszcza te z dna trzeba już było odciskać, ale miękkie, dobrze czyszczące pupę (tak, bo dzieci mają pupy, a gdzie leży "okolica pieluszkowa" to mnie na geografii nie uczyli), delikatne (jak cała seria). I mama i pupa Maleńkiej Cesarzowej bardzo sobie chwalą :)

Jako, że nie paćkamy dziecka "profilaktycznie" i pieluchę ładujemy na gołą skórę bez żadnych zasypek i smarowideł - kremu użyliśmy ze cztery razy może, kiedy skóra się gdzieś zaczerwieniła i sugerowała, że może się odparzyć. Zaczerwienienia znikały błyskawicznie jak sen jaki złoty i bezpowrotnie, jak zeszłoroczne śniegi.
Skład kremu pozostawia co prawda nieco do życzenia (choć materiały na stronie producenta rozwiały nieco kilka z moich obaw), ale sądzę, że stosowany z taką częstotliwością nic złego dziecięciu memu nie uczyni.

Używany z rozkoszą dla stron obu przy rytuale wieczornego masowania, miętolenia i ugniatania Jej Maleńkości. Rozkoszny ;) Szybko się wchłania, nie pozostawia tłustości, skórka miękka i nawilżona.

Howgh!

Na przetestowanie czekają:

którego nie bardzo mieliśmy po co używać, bo, jak pisałam wcześniej, ograniczamy ilość chemii na Orkowej skórze, a jak dotąd nie wymagała ona dodatkowych zabiegów kosmetycznych, będąc okazem zdrowia, oraz niedawno przysłane, wraz z drugą częścią materiałów edukacyjnych (tym razem o patologiach skóry niemowląt)

Które przetestujemy niezawodnie, jak tylko skończymy poprzednie. Aha, bo po za innymi zaletami kosmetyki Jonsona są nadzwyczaj jak na mój gust wydajne.

Ave!
Pin It Now!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz