poniedziałek, 12 grudnia 2011

MAM i ja! (notka sponsorowana, acz szczera)

W dzień wypisu ze szpitala dostaliśmy od maminej oddziałowej w prezencie smoka. I to był jedyny raz, kiedy żałowałam, że Ora jest (z naszego wyboru) dzieckiem bezsmoczkowym. A to dlatego, że ustrojstwo było przeładniutkie, mimo że wcale nie cukierkowe.

Czemu o tym piszę? Albowiem firma, która owo cudo (MAM Original z morsem :)) wyprodukowała była tak uprzejma, że wysłała nam trzy inne produkty (dobrane indywidualnie) do przetestowania. Co czynimy z przyjemnością i zaangażowaniem :D

Żeby nie było: Maleńka Cesarzowa to nie królik doświadczalny naturalnie, więc zanim podjęłam decyzję poczytałam nieco, co to za marka, i czy można aby bezpiecznie do użytku nieletniej dopuścić.

Ba! Marka medyczna, atesty, nagrody, badania, patenty - o wszystkim można poczytać na ich stronie. Produkty MAM nie zawierają bisfenolu A, i powstają wyłącznie w europejskich wytwórniach (więc nie wykorzystują pracy nieletnich np.). Póki co wszystko pięknie, a to nie koniec zalet.

To naprawdę NAPRAWDĘ jedna z nielicznych na rynku marka, która nie zakłada, że przedmiot przeznaczony do użytku dziecięcego musi wyglądać jarmarcznie, cukierkowo i tandetnie. Ich produkty cieszą oko dziecięcia nie przyprawiając (a wręcz przeciwnie) o niesmak i ból gałki ocznej matki. Ha! A na jednym smoku mają nawet wiewiórkę! :D

Na pierwszy ogień poszedł królik z zestawu MAM Oral Care Set (Jest! Znalazłam jedną wadę! Króliki są tylko różowe i niebieskie! A zielone, czarne, albo rude, to co? No dobra, już się nie czepiam.):

Królik jest rękawiczką do masowania i czyszczenia dziąseł.
Uświadomiona przez poradniki i szkołę rodzenia, że to, że zębów jeszcze nie ma, nie jest bynajmniej powodem, żeby ich nie czyścić - na początku przecierałam Młodej nieistniejące kły gazikiem.
Jednakowoż Maleńka Niedźwiedzica wyszła (ze słusznego skąd inąd) założenia, że jak Matka coś do paszczy pakuje, to należy to zassać, solidnie wymemłać, a jak się da, to zjeść. Teoria jak się rzekło w zasadzie słuszna, ale może nie w odniesieniu do akcesoriów higieny zębowej.

Odkąd posługujemy się królikiem - Matka nie musi siwieć, że będzie musiała wzywać karetkę do dziecka udławionego gazą, zaś Gżdacz ma dziąsła jak należy wyszorowane i dziką przyjemność żucia, memłania i ciamkania.

Błękitną urodę Pana Królika Maleńka Cesarzowa miała w głębokiej pogardzie aż do pierwszego skoku rozwojowego. Ostatnimi dniami poświęca mu coraz więcej podejrzliwej początkowo, a następnie życzliwej, skupionej uwagi:

"Nie koziołek, nie biedronka...
...lecz to JA - Zając Poziomka!!!"



C.D.N...

P.S. Po prawej macie banerek z linkiem, dzięki któremu można nabyć produkty MAM z 10%owym rabatem. Ha :)
Pin It Now!

1 komentarz: