środa, 16 listopada 2011

Wieści z przewijaka i okolic

To końcówka trzeciego tygodnia - ogarniacie? Bo ja jakoś chyba nie :D

Czy nasz świat przewrócił się do góry nogami i zwariował? Nie. Czy się zmienił? Z pewnością. Czy mamy mniej czasu? Niewątpliwie. Czy na nic go nam nie starcza? Bynajmniej. Czy ćwierkam? Jak potłuczona, ale tylko w obecności Córki i/lub Męża. Publicznie nie będę sobie obciachu robiła ;) Czy nadal mam uczulenie na landrynkowe róże i tym podobne słodkości? Niezmiennie. Czy rozmawiamy o kupie? Tak, ale wyłącznie z mężem i osobami, które na własną odpowiedzialność wyrażą zainteresowanie tematem. Czy chlupią mi hormonki?  Chlupią jak głupie i niekiedy wyciekają przez oczy. Czy jesteśmy obłędnie szczęśliwi? TAK!

Aurora nadal funkcjonuje głównie w trzech trybach: ŚPIĘ/JEM/BUCZĘ bo chcę jeść/czystą pieluchę/na ręce/robię ******* (to o czym nie rozmawiamy publicznie ;) ). W nocy trzy razy domaga się jedzenia. Okresy aktywności mamy po obiedzie - wtedy Ora brzuszkuje i bawi się z Mamą (czyli - Mon Dieu! - mną) - i po kąpieli (Zamiast spać! Orka-Zmorka!) - wtedy z upodobaniem daje się masować i miętolić Tacie, tudzież słucha jego monologów oraz próbuje wydepilować mu klatę. Z dnia na dzień jednakowoż okresy aktywności wydają się być coraz to dłuższe i... hmmm... aktywniejsze?

Pisałam Wam już kiedyś, że mam najobłędniejszego Męża na Świecie? Mam.

Oczywiste było dla mnie i naturalne zupełnie, że włączy się w opiekę nad Młodą. Ale kurcze, On prześciga moje  najśmielsze oczekiwania. Jakby mleko miał, to i karmił byłby. Zamiast kręcić nosem na pieluchy, chrapać, kiedy Ora uświetnia noc popisem wokalnym i czekać aż go poproszę o pomoc - On po przyjściu z pracy wręcz domaga się oddania mu Małej, wieczorne masaże przejął na wyłączność, a nocą czasem zdąży zmienić jej pieluchę, zanim mleczarnia  na dobre otworzy oczy. Kosmita (znaczy się, facet nie z tej Ziemi)!!!

Chustowanie zaczęliśmy jeszcze w szpitalu (o tym już było) a w 11 dobie poszłyśmy sobie na spacerek. I na zakupy.



W chuście naturalnie. Jako, że pogoda już chłodna - na chuście było poncho i kurtka, ale i tak parę osób o mało na słupy nie powpadało :D Ale to nic. Żebyście widzieli te spojrzenia i jęki zachwytu, jak Przemko zamotany z Orą w kaszmira i z rozpiętą kurtką (bo ciepło) pokonywał korytarze Kaskady (skończyły nam się zapasy żywieniowe, to pognaliśmy we trójkę do galerii).



Jedno jest pewne, będę musiała uważać z wypuszczaniem ich gdzieś samopas, jeno chodzić za nimi kijem i toporem i wstrętne podrywaczki opędzać. No nie zaryzykuję przecie!
 (I - tak - wiem, że mam fioła na punkcie zdjęć w chuście. A tą czapę, z jeszcze jedną - równie obłędną nabyłam od MamaDonny z forum chustowego - są zrobione ręcznie i na ich punkcie też mam fioła.).

Miałam jeszcze napisać o jednym konkursie i drugim, ale Przemko goni mnie spać, więc napiszę kiedy indziej. Dobranoc, orki na noc.
Pin It Now!

9 komentarzy:

  1. ech, a my dopiero teraz się chustujemy, czyli 2i pol miesiąca życia Lulka...ale jest fajnie:

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentarz od dołu zacznę niejako:
    Czapka niemożebna - sama bym w takiej chodziła :D
    W sprawie chustowania mam wyrobione poglądy już dość dawno i szkoda że kiedyś szczytem ekstrawagancji popełnianej przez mamy było noszenie młodych w nosidle na brzuchu...
    Cieszę się czytając Wioorka o waszym życiu codziennym posty pachnące szczęściem :)
    pozdrawiam
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak, facet z chustą wzbudza zainteresowanie.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiecie? Mam kapitalną córkę, świetnego zięcia i najcudowniejszą wnuczkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny wygląda ta czapka - taki mały krasnal :D

    OdpowiedzUsuń
  6. ... Łał, zatkało mnie Madre :*

    OdpowiedzUsuń
  7. przeczytałam Twoją porodową historię i aż mnie wszystko rozbolało, współczuję. Fajnie, że tak szybko doszłaś do siebie. Baby to wszystko wytrzymają ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pogratulować męża! Mój w chuście nie wyszedł poza dom, za to wszędzie Małą na rękach nosi:)
    Współczuję Wam tylko tej zimnej pogody na pierwsze spacery, ale widzę, że dajecie sobie radę :) Tak trzymać!
    W ogóle miło się czyta, że Wam tak dobrze idzie:)

    Btw - pamiętam, że chyba używacie pieluch wielo, powiesz jakich? Choć chyba potrzeby naszych córek w tej kwestii są skrajnie inne ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rodzice pełną parą :) A czapa bajerancka z czubem jak u krasnala.

    OdpowiedzUsuń