waga: 3 700
wzrost: 55cm (kilka śpiochów oddaliśmy przed założeniem)
Podobno świetnie sobie radzimy. Fakt, spodziewaliśmy się, że po powrocie będzie większy kociokwik. Ale ogarniamy. Młoda śpi przepisowo 20h/dobę. Inna rzecz, że godziny aktywności z upodobaniem wykorzystuje w porze nocnej. Ale już nie mamy oczu na zapałki, złapaliśmy rytm. Familia, położne, pielęgniarki, środowiskowa - wszyscy nas chwalą, a zwłaszcza gubią szczęki z podziwu nad Przemkiem. Pisałam już, że mam najcudowniejszego Męża na świecie? MAM!
Zero smoków, wyłącznie piersiowe mleko. Jeśli o mnie chodzi - niemal zero "diety matki karmiącej", a problemów z brzuszkiem nie stwierdzono.
Moja blizna goi się jak na wiewiórze, czyli rewelacyjnie. Ruszam się całkiem sprawnie. Mleka w bród, ale nic mnie nie boli (na razie - tfu, tfu, tfu, na psa urok!).
Zachustowaliśmy Młodą na próbę już w czwartej dobie. Tata robił furorę na oddziale.
W domu chustowaliśmy dłużej.
Zaliczyliśmy dwie sesje werandowania.
A Tata stuningował kosz i dodał mu opcję husianki:
Dziecko lubi: JEŚĆ!, ciepłą wodę i kąpiel, JEŚĆ!, kolorowe światełka w nawilżaczu, JEŚĆ!, jazdę samochodem i werandowanie w foteliku (momentalnie zasypia), JEŚĆ!, masowanie, JEŚĆ!, pożerać własne łapki i JEŚĆ!
Dziecko nie lubi: zmiany pieluchy i zimnych chusteczek (ale z włączonym trymerem można okiełznać nawet atak wściekłego niezadowolenia), wyciągania z kąpieli i jak musi czekać na jedzenie.
Dziś pierwszy raz zostałyśmy same, bo Przemek wrócił do pracy.
Ubiegły tydzień zarezerwowany był wyłącznie na wizyty Familii, ale ogłaszam wszem i wobec, że otwieramy sezon wizytowy. Jednak prosimy o wcześniejsze umawianie. Żeby obce bakterie sprowadzać stopniowo ;) Anie mają pierwszeństwo. Zaczynam tęsknić do ludzi :D
Relacje okołoszpitalne (to jeszcze nawet nie środek) będą się pojawiały stopniowo, w miarę ogarniania.
I jeszcze na koniec. Jest taki facet, który cudownie zajmuje się własnym dzieckiem, wspiera swoją żonę, nawet kiedy w mózgu chlupią jej hormonki, który potrafi się zająć domem, zrobić obiad i pranie, pójść rano po świeżutki chleb, który jest czuły i kochający nawet jak pada na twarz. A ja jestem cholernąmegaszczęściarą :D:D:D
Pin It Now!
tylko pogratulować :) i cieszyć się Wami :)
OdpowiedzUsuńPS ja też jestem podobną szczęściarą ;p ;))))
Chusta cudowna sprawa :) Mam nawet tej samej firmy :)
OdpowiedzUsuńwielce przesympatyczne zdjęcia...
OdpowiedzUsuńfajnie że lubi chustę, mój nadal bujany :)
OdpowiedzUsuńa kolki zaczynają się ok 3 tyg więc myślę że jeszcze nieco poznasz dietę matki karmiącej, chociaż zdecydowanie jest przereklamowana i przedemonizowana :)
Super, że cycuś i tatuś i chustuś są takie chętne do współpracy :)
OdpowiedzUsuńChuśtawka - BOSKA!!
Cudownie, gratuluję serdecznie!
OdpowiedzUsuńNo proszę i Elka też spała w koszyku ... z tym, że nasz był na kółkach :) ... trzymcie się dzielnie!
OdpowiedzUsuńw chuście wygląda cudnie, a w koszyku jeszcze lepiej :D
OdpowiedzUsuńo jacie! no rzeczywiście wygląda na to,że wszystko idzie mega sprawnie. Mama rozpromieniona, zadbana, nawet ma czas na warkocze i pisanie na blogu, tak trzymać! :) pozdrowienia dla waszej 3 :)
OdpowiedzUsuńhej, my się nie znamy.. czasem czytuję Twoje chabazie:) wreszcie się odważę na dopisek - gratulacje Maleństwa, piękna jest.. A co do męża.. ponoć w życiu facetów są dwa zupełnie odrębne etapy: "do porodu" i "po porodzie".. wspaniale, że masz takie wsparcie i że tak pięknie się uzupełniacie..
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dzięki wszystkim :) A w chusty się zamotaliśmy na amen :D:D:D
OdpowiedzUsuń