poniedziałek, 23 września 2013

Dziecko na warsztat biologiczny, czyli kto biologią wojuje...

Dziecko na warsztat biologiczny, całkowicie spontaniczny.
Ten warsztat miał wyglądać zupełnie inaczej. Nawet temat miał być inny.
Tak się jednak złożyło, że zanim wzięliśmy na warsztat biologię - biologia wzięła na warsztat nas.
Biologia w postaci tego, niesympatycznego typa:
Od cioci Wikipedii ;)
Najpierw napadł Orę, a potem mnie. Jeno Tatko się (póki co) oparł wrogim działaniom łobuza.
To całkowicie pomieszało nam szyki, i starannie przemyślany plan wziął w łeb.

Jednak nie poddaliśmy się i wczoraj wybyliśmy na spotkanie z nieznanym, a konkretnie na grzyby.

WARSZTATÓW część terenowa
Las przywitał nas zapachem żywicy (obok była poręba), kwitnącym wrzosem i gałązkami borówek (Brusznic i czernic :). Na niektórych były jeszcze owoce!)

Wszystko to pięknie wyglądało, ale Aurorze, obutej w kalosze sprawiało pewne trudności w poruszaniu.
Parę razy klapnęła na kolanka, a choć spodnie miała gumowe - naręcznie przekonała się, że miękkie poduszeczki z mchu są mocno nasiąknięte wodą. Stąd wziął się nasz eksperyment pierwszy.
Młoda Grzybiarka

Zobaczyliśmy drzewo zniszczone przez chorobę, a Ora przypomniała sobie (z książeczki) dzięcioła, który leczy drzewa. Tu widać nie dotarł.
JEST!

Nie mogę powiedzieć, by Orę specjalnie zachwyciło grzybobranie. Dość szybko zmęczyła się tuptaniem i chciała wracać.

Ale samo wycinanie i pakowanie do koszyków znalezionych grzybonów bardzo Jej się podobało. Zgadywałyśmy gdzie mogą się ukrywać.

Spotkaliśmy całe mnóstwo pajaków, które rozpinały między drzewami ogrooooomne sieci. Parę razy zdarzyło nam się w nie złapać i dłuuuugie, czepliwe, srebrne nici ciągnęły się za nami, albo oblepiały twarz. Orka domagała się natychmiastowego oczyszczenia z dziwnych nitek, a Tatkę jeden krzyżak wziął nawet za przerośniętego komara, i boleśnie ukąsił.
Pająki zainspirowały drugą część naszych warsztatów.

Bywają kurki, co nie gdaczą.
Mikrokurka, albo kurczątko ;)
Zebraliśmy niewielki koszyk drobnych, jędrniutkich podgrzybków. Wobec czego Córa na obiad dostała bramborki z cukinią, a my - nie :D




WARSZTATÓW część domowa
Test chłonności, czyli co chłonie jak gąbka

Z poręby przywieźliśmy sobie kępę mchu. Postanowiłam pokazać Aurorze, jak mech chłonie wodę (mały wstęp do regulującej stosunki hydrologiczne funkcji lasów ;) ).
Dla porównania wzięłyśmy też gąbkę.

Dwa wiaderka wody:

Wlewałyśmy wodę do talerzy, dopóki "wkład chłonny" ją przyjmował.

Mech zmieścił pół wiaderka.

Gąbka 3/4
Ale!
Potem wlałyśmy do talerzyków resztę wody. Po kilku godzinach, w talerzu z gąbką nadal pływała woda, a talerz z mchem był pełen... mchu. A woda zniknęła.

Posprawdzałyśmy jeszcze, jak wyciska się wodę z gąbki i z mchu (najzabawniejsza wg Ory część doświadczenia).


 Zabawa w pająki
Postanowiłyśmy zabawić się w pająki i uprząść swoją własną sieć. Za drzewa służyły nam nogi stołu i krzeseł, w charakterze pajęczyny użyłyśmy włóczki akrylowej (przypadkiem niebieskiej).
Mama pajęczyca
Córka - pajęczurka :)
Test wytrzymałości
Jak już miałyśmy sieć, to trzeba było spróbować coś w nią złowić. W charakterze much, komarów i innych brzęczorów wystąpiły orczyne maskotki.
Pierwsza ofiara - Niedźwiadek Nifbjorn
Lew Leonidas
Pszczoła Petronela
Trąbiątko
Misio Miecio
Okazało się, ze kiepskie z nas pająki (albo trafiły nam się wyjątkowo sprytne muchy), bo jedyną ofiarą sieci stała się lala Zuzia. 

Całej reszcie udało się przemknąć, z wyjątkiem...
Puchatka!
Bo kiedy przyszła jego kolej - Dziewczę stanowczo odmówiło współpracy, po czym użyło go jako:

a) podnóżka
b) sparringpartnera (może ćwiczyła obezwładnianie muchy?)
Potem oczywiście trzeba było ewakuować testerów sieci.

A już w październiku na warsztat idą naukowe eksperymenta :D


DZIECKO NA WARSZTAT

Pin It Now!

17 komentarzy:

  1. Świetny warsztat! Widać i z małym dzieckiem się da :)
    Super i dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Adasia tez łapie ten łobuz. a zabawa z mchem super, czary normalnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. super, jeszcze w tym tygodniu pędzimy po mech do lasu i sprawdzamy, jak chłonie,
    z pajęczyną też su[per pomysł
    gratuluje pomysłu

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacyjna sieć :D i my musimy wybrać się na grzyby, w końcu nasze miasteczko dookoła puszczą Wkrzańską okryte ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A skąd Tyś jest Kobietto? Bo Wkrzańska pod moje miasto podchodzi :D Wprawdzie ze strony przeciwnej niż nasza, ale zawsze :D

      Usuń
  5. Macie świetne pomysły! Zabawa plus nauka jest najlepsza!

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny pomysł z sięcią pająka i wogóle fajnie!

    OdpowiedzUsuń
  7. wow - z tym mchem genialne!
    a pajęczyne robiliśmy nie raz - dzieki, ze przypomnialas mi te super zabawe :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny pomysł rzeczywiście nie pomyślałabym o mchu w ten sposób.
    Moja ma cztery lata i też grzybami się nie zachwycała :)
    Mamuska24.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajne pomysły, jestem pod wrażeniem jak dużo zrobiłaś z maluchem. Kreatywnie :) pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny warsztat, nigdy nie byłam na grzybach, u Was widać że to cudowna zabawa rodzinna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam grzyby! Ciekawy pomysł z pajęczyną, fajnie że na warsztatach jest taka różnorodność!

    OdpowiedzUsuń
  12. Brawo! Lecimy po mech!
    W ogóle po oglądaniu większości relacji z warsztatu wołam: chcę do lasu!
    :-)

    OdpowiedzUsuń