SOBOTA
Ślub i wesele Basi i Rafała
Weźże ten aparat! |
Życzymy mnóstwa szczęścia :) |
Aurora nie dała rady przegadać Księdza Proboszcza, ale bynajmniej nie dlatego, że nie próbowała. Ona nie krzyczała. Ona tylko głośno (i spokojnie) komentowała bieżące wydarzenia :D A na koniec zażądała mleka. Które otrzymała, a co :D
Orka pożerająca makaron nitki. W domu jadamy świderki i rurki, ale chyba będziemy się musieli przerzucić, bo był absolutnym hiciorem. Prosiliśmy o dokładkę.
Młoda Panna z Panną Młodą |
Nie wiem co wyrośnie z naszego Dziewczęcia, ale zapowiada się na megaimprezowiczkę. Szalała, śmiała się do wszystkich, do wszystkich chciałaby na ręce (no, do wszystkich kobiet), chciałaby do wszystkich dzieci. Machała pupą i kończynami do muzyki (w chuście) i kategorycznie odmówiła zaśnięcia przed 23. Potem powieki poległy w starciu z Morfeuszem, Babcia Wanda przejęła Śpiącą Królewnę na pół godziny, a Rodzice wyszaleli się byli na parkiecie. Mrrrrrr, cudownie było. Następnie Jej Wcale-Nie-Śpiącość-Skąd się obudziła, obejrzała sobie oczepiny i pojechaliśmy do Domu.
NIEDZIELA
Pierwsze spotkanie z MORZEM (przypadkiem w Wisełce)
Złamałam swoje zasady i puściłam Dziecię z gołą pupą do piachu. Majty mokre, w pampku za ciepło, o rampersie nie wspomnę. No sumienia nie miałam. A wokół pełno golasów.
Piach wymiata! Dziecię się w nim tarzało, polowało na Tatowe palce w piasku, wykopywało kamyczki, zostało zakopane, maczało łapki w wiaderku z wodą, wylewało ją z niego i dziwiło się, że jest mokra i zimna. Obowiązkowo pełna garść piachu musiała też wylądować w paszczy. Nic to, zakąszona została zielonym melonem w wieeeeelkiej ilości. I bułą. Nad Morzem Dziecię ma ogromny apetyt.
Morze okazało się zbyt chłodne w porównaniu z rozgrzanym powietrzem i kąpiel nie wzbudziła entuzjazmu. Za to siedzenie na kolanach u Tatki i obserwowanie fal i horyzontu wprowadziło Orę w stan zen.
Niedaleko nas rozbili się niemieccy turyści. W pewnej chwili Młoda usłyszała młodocianego Germana (ciut tylko starszego od niej). Nie oglądając się na rodziców dała w długą (z prędkością odrzutowca) i, gdyby nie moja interwencja, zatrzymałaby się chyba dopiero na niemieckim terytorium kocowym. :D
Nikt nie patrzy? |
No to w nogi! |
Polska inwazja na Niemcy ;) |
Smętna refleksja mnie naszła, gdy obserwowałam gromadkę dzieci. Jakoś 8-10 lat na oko. Złowiły meduzę. Wyłowiły. Rzucały nią. Zaniosły do pokazania "ciociom". Ciocie zadowolone. Moja spóźniona uwaga (skierowana do dzieci - akurat się zbieraliśmy, do "cioć" nie zdążyłam podejść), że zabiły żywe stworzenie i że meduz jest coraz mniej, została skwitowana milczeniem i śmiechem za plecami.
Pamiętam, że jak byłam mała często dzieci wyławiały meduzy, robiły im "baseniki" z muszelkami i glonami. Meduzy najczęściej nie przeżywały tych atrakcji.
Mnie Mama uczyła, że nie wolno krzywdzić dla zabawy. Kiedy widziałyśmy meduzę w wodzie pokazywała mi ją, czasem podkładała pod nią delikatnie rękę, żeby lepiej było widać półkoliste rysunki na jej "dzwonie" i pozwalała odpłynąć. Czasem Tata łapał ją do wiaderka, a potem niósł aż za mieliznę i tam ostrożnie wypuszczał.
Chcę pokazać Orze meduzy w Bałtyku.
Wracając utknęliśmy w ogromnym korku. Sytuacja denerwująca (zwłaszcza dla Przemka), jednak ja miałam też z tego nieco przyjemności. Korek zatrzymał nas w szczerym polu przed Wolinem, a potem w lesie przed Dąbiem. Przez otwarte okna wpadały zapachy nagrzanych słońcem ziół, żywicy, siana, przyspieszające wraz ze spadkiem temperatury cykanie świerszczy. Ehhhh... Natura ciągnie Wiewi00rę do lasu ;) Może niedługo...
Pin It Now!
Taaa, ludzie bywają bezmyślni =/ potem dziwią się rodzice jak ich nastolatki podpalają koty i wyrzucają psy przez okno...
OdpowiedzUsuńps: ale ładny pampers narysowałaś :D ja bym w majtkach trzymała, nie lubię golasków na plaży
ja też nie lubię golasków. Tzn lubię, ale boję się, że ktoś obok może "lubić bardziej". Jestem strasznie wrażliwa na tym punkcie.
Usuńja w dziecinstwie meczylam zabki - tanczyly tango ale kota w zyciu bym nie zabila :-P tak wiec to wcale nie prawda co napisala h :-p
OdpowiedzUsuńa gola pupa dziecka nikogo nie szokuje chyba tylko bigotow :-P
Big m - tu nie chodzi o bigoterię i szokowanie, ale o bezpieczeństwo i intymność dziecka. Ja generalnie jestem przeciw, ale cholera, owczy pęd mnie poniósł. Never ever więcej - za bardzo mnie męczy po fakcie.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze :) "h" się bigotem nie czuje także :P
UsuńDomalowane majtasy to świetny pomysł. Mało to w necie pedofilów.. Zawsze się dziwię rodzicom, którzy jak gdyby nigdy nic umieszczają na FB zdjęcia swoich nagich dzieci. Swoim tego nigdy nie zrobię! Zresztą.. trzeba brać pod uwagę fakt, że o ile blogspot nie padnie, to Ora... a przepraszam, za kilka lat będzie już panna Aurora, przeczyta te wszystkie wpisy i mogłaby się spłonić na wieść o tym, że jej śliczna pupcia była oglądana przez rzeszę internautów :P
UsuńCóż, z tego co napisałaś decydowały raczej względy praktyczne bo jednak odparzona pupa jest chyba gorsza niż chwilowo goła pupa. Ja zwykle Luśki goło nie puszczam, ale jak mam wybór goła-zgrzana-odparzona, to trudno, niech lata bez majtek. Fajny mieliście weekend :D
OdpowiedzUsuńWiewióreczko kochana, a wiesz jakie piękne grzyby w lesie czekają aż je znajdziesz? :)
OdpowiedzUsuńTośmy sobie postały w tym samym korku. Był naprawdę imponujący.
OdpowiedzUsuńA mi osobiście goła dziecięca pupa nie przeszkadza tak długo jak długo nie przeszkadza ona dziecku. W pewnym wieku dzieci same już nie chcą biegać z gołymi zadkami. I zdecydowanie wybieram gołą pupę zamiast różowych, falbaniastych strojów kąpielowych a la mała księżniczka.
Zapomniałam dodać, że pod względem estetycznym. :P
UsuńBo tak w ogóle najfajniejsze są po prostu gatki. ;>
Czasem mnie korci by synka puścić nago na plaży obok jeziora, ale pomijając kwestie intymności nie chciałabym by obsikiwał piasek, w którym będę się potem bawiły inne dzieci, a tego nie da się póki co uniknąć.
OdpowiedzUsuńFajne fotki - śliczne majteczki domalowałaś córci ;) Ja wczoraj tez pozwoliłam Fabiankowi z gołą pupą popluskać się w wodzie ;)
OdpowiedzUsuńpozwolę sobie na śmiały komplement (w końcu jedziemy na tym samym laktacyjnym wozie): Niezłe cycki!:D
OdpowiedzUsuńDobry stanik czyni cuda ;) Dzięki :D
UsuńCudo, taki mały szkrab na plaży. Widać, że się dobrze bawił.
OdpowiedzUsuńJa nie lubię takiej ludzkiej bezmyślności, jak wyrywaliśmy owadom skrzydełka to mama nam od razu zwróciła uwage i wiecej żadne z nas nie znęcało się nad żadnym zwierzęciem.
OdpowiedzUsuńAż mi się smutno zrobiło ://