środa, 30 maja 2012

Odezwa do Ciotek, Wujków i Babek czyli notatka absolutnie bezczelna i niegrzeczna

Wyobraźcie sobie, że otrzymujecie prezent. Nietani. Niebrzydki. Niebanalny. I zupełnie NieDlaWas. Bywa? Bywa!

Co wtedy uczynić? Ano najczęściej dziękuje się grzecznie, w zachwyt udawany twarz przyobleka, a potem magazynuje się "cudo" gdziebądź, bo sprzedać nie wypada, albo "przekazuje dalej" jeśli ma się mniej skrupułów.

Nieco inaczej ma się sprawa, jeśli to nasze dziecko jest prezentobiorcą. Pół biedy, jeśli pociecha ma lat tyle, że nie zauważy, że przyniesiona wczoraj przez ciotkę UpiorniePiszczącaIWściekleBłyskającaPoOczach machina dziś już w przyrodzie nie występuje. Gorzej, jak rozum już swój ma. Nie wydrzecie przecie (dym-dyRYM-dym) dziecku cukierka.

No i tu, jako rodzice mający pewne założenia dotyczące opieki i wychowania* Progenitury, mamy klops.

Bo nie każdy, działający w dobrej wierze, darczyńca musi mieć rozeznanie w naszych (tu jeden z moich ulubionych ostatnio cytatów) "teoriach srutu-tutu". A są i tacy podstępnicy, co teorie owe bojkotują i w %^^$#@ mają.

I teraz pytanie: czy jako rodzice mamy prawo oczekiwać od otoczenia WSPARCIA w naszych działaniach rodzicielskich? I oczekiwać od owego otoczenia SZACUNKU dla naszych decyzji?

Przypuszczam, że owszem.

Dlatego, Kochani, Cudowni i Wspaniali, Wujowie, Ciotki, Babki i Kuzynki, Rodzeni i Przyszywani, Krewni i Znajomi, Wszyscy Wy, którzy będziecie odwiedzać Aurorę w Dni Dziecka, chrzciny, urodziny, Boże Narodzenia, WielkieNoce, Zające, Mikołaje, rocznice rewolucji październikowej i w innych okolicznościach - jeśli chcecie obdarować ją czymś więcej, niż swoją najcenniejszą obecnością - pokornie prosimy!

Niech to nie będą słodycze, ani nic z solą.
Niech to nie zawiera E, polepszaczy, aromatów, barwników i innych "cudowności".
Jeśli zabawka, to może coś stąd? (hasło: pumpernikiel)

Albo przyjdźcie po prostu z uśmiechem, dobrze?


* Jestem wprawdzie w trakcie czytania "Dziecka z bliska" i teoria, że wychowanie mija się z celem, i w zasadzie jest psu na budę, w pełni trafia mi do przekonania, ale jakbym napisała o "organizacji środowiska dziecka" (tak sobie wymyśliłam) to nikt by raczej nie zrozumiał.
Pin It Now!

17 komentarzy:

  1. Mam taki egezmplarz w rodzinie który co byś nie powiedziała to przyniesie takie bazarkowe made in CRL. I cóż zrobić? starsza osoba, nie czai tego co się jej mówi więc z uśmiechem na buzi przyjmujemy, dziękujemy i wyrzucamy po wyjściu. Przestałam z tym walczyć, bo przecież robi to z dobrej woli a co mi szkodzi to później zutylizować. Za to słodycze i śmieciowe żarcie od razu ląduje w koszu przy darczyńcach (lub ustach męża wszystko żernego)

    OdpowiedzUsuń
  2. A tak czekałam na zdjęcie tego "czegoś" błyskającego:D
    Ps. z Twojej listy polecam Bintę- no mówię Ci Wiewioora, hicior! Jak Synulinda wypatrzy ją na półce, to nie ma, że nie poklepie przynajmniej okładki:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny pomysł z taką listą! Podkradnę w swoim czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe chyba każdy z nas ma kogos takiego rodzinie :D:D no nic zdarza sie. ALe post sympatyczny i mnie rozbawił, może dlatego że sił mi czasem brak już do "darczyncow" heh zapraszam do siebie w chwili wolnego a ja z przyjemnością dodam do obserwowanych lubie buńczuczne klimaty (zartuje) i Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. My też dostajemy prezenty z bazarku made in china :) Lądują później albo w piwnicy albo w śmietniku ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż chyba w każdej rodzinie trafi się taki ktoś ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze napisane! Też bym chciała by wszyscy darczyńcy dostosowywali się do naszych próśb, ale nie da się, no nie da. Zwłaszcza rodzina męża:(

    OdpowiedzUsuń
  8. Niby zabawne a mi zupełnie nie do śmiechu.
    Nasz bobas dosłużył się pierwszego swojego wściekle błyszczącego i grającego skoczne bity potworka już w pierwszym miesiącu życia. A, że mieszkamy z darczyńcą nic się na niego nie da poradzić (prośby i groźby nie podziałały), bo darczyńca pozostawiony z bobasem sam na sam będzie mu owe bity serwował (i mrugał światełkiem w samo oko) nie zrażając się nawet histerycznym płaczem. Jedyne co udało się wynegocjować to, że chwilowo nie warto nabywać następnych.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dokładnie! zawsze się ktoś "hojny" znajdzie. Na szczęście ja skrupułów nie mam i pozbywam się niechcianych rzeczy. Jeśli chodzi o słodycze i inne takie to wszyscy są poinformowani co Mały je i nie mają odwagi mu czegokolwiek podawać/kupować. Zresztą poszłam na pewien układ i poprosiłam bliskich, że jak chcą coś kupić to niech to będą banany lub słoiczek i na razie działa :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. mogę się tylko pod tym podpisać;)

    wcale nie będzie nietaktem jeśli spyta się czy taki a taki podarunek przyda się czy nie nawet wcale nie będzie nietaktem spytać się co można kupić na prezent;) rodzic zawsze wie najlepiej co trzeba

    OdpowiedzUsuń
  11. http://demotywatory.pl/3814183/Podobnie-rozmawia-sie-z-czlowiekiem-o-innych-pogladach a tak mi się skojarzyło.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ze słodyczami udało nam się wygrać, z zabawkami nie. Dzieci żyją, mają się świetnie, grające i jeżdżące straszaki też mają się świetnie, a niestety najabardziej ucierpiały nerwy rodziców. Może trzeba czasami odpuścić i zaufać własnym dzieciom?
    by Kamila

    OdpowiedzUsuń
  13. Odezwa bardzo słuszna. Nasz Mlodziak jeszcze za młody na kicz party przy każdej okazji i na szczęście dobitne mówienie, że jak zabawki to drewniane, a jak już plastikowe to im prostsze tym lepsze, że jak książki to z wybranych wydawnictw - bez stereotypów, przemocy i nie urażających estetykę ilustracji - na razie działa. Tylko jakoś ostatnio szlag mnie trafia jak wszyscy pieciomiesięczniakowi cukierki usilnie próbują do rąk wkładać - co Młody chętnie przyjmuje, powącha, liźnie ewentualnie i wyrzuca:))) Oby mu tak zostało:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiola: dodane :D

    Miłka: współczuję.

    Padme: no ja ciągle się łudzę, że nie musi.

    Kamila: ale to nie jest coś, co dziecko sobie wybrało, tylko co ktoś uznał za "wypasione".

    Magda: oby :)

    OdpowiedzUsuń
  15. mnie już w rodzinie męża znienawidzili! za to że powiedziałam, że ze słodyczami won!

    OdpowiedzUsuń
  16. ja nie mam tego problemu no chyba, ze z teściem bo on wie lepiej no ale cóż dzieciarnia chwile się pobawi i zabawka w kat :)
    a tak to mi się pytają czego potrzeba dziewczyną wiec nie mogę narzekać

    OdpowiedzUsuń