niedziela, 20 maja 2012

O rodzicielstwie i o dziecku, i o wielu ciekawych sprawach

No i nie poszłyśmy, bo Dzibdzioł mały dostał po szczepieniu gorączki lekkiej i ostałyśmy byłyśmy się w domu. Tatko jeno był i  sypał iskrami na gołych studentów w fontannie. Nie ma to jak Juwenalia ;)

Flashmob vol.2 udał się znakomicie (w trakcie pierwszej edycji Centrum tak puściło muzykę, że nic nie było słychać.), podobnie jak radiowy debiut Aurory (materiały wkrótce).
Dziecię po wejściu do studia obejrzało dokładnie wszystko dookoła od mikrofonu począwszy, pogawędziło z obiema Paniami Redaktorkami, posiedziało grzecznie w chuście, żeby... Zacząć stanowczo domagać się posiłku właśnie, kiedy weszliśmy na antenę... Zdążyłam odpowiedzieć na jedno pytanie, po czym musiałam się odmotać i nakarmić :D Całe szczęście na pozostałe odpowiadała MamaHani :D

Za to przedwczoraj  Tatko celebrował wzmożony kontakt z Córą, a Matka wyżywała się towarzysko. Na zaproszenie szczecińskiego Klubu Kangura przyjechała bowiem do Miasta Agnieszka Stein. W ramach promocji swojej nowej książki "Dziecko z bliska"
 
prowadziła warsztaty na temat kształtowania poczucia własnej wartości. Z warsztatów owych wyszłam szczęśliwa niezmiernie, gdyż jak się okazało - różnej maści przemyślenia i domniemania, które snułam na własny, Męża i (zwłaszcza) Córki użytek o rodzicielstwie bliskości, okazały się mieć sens :D A także bogatsza o książkę z autografem :D W tej chwili kartkuje ją Córka. Jak sama znajdę moment na przeczytanie - to opiszę.

Wróciłam do domu, nakarmiłam głodomOrkę, utuliłam Małżonka, po czym... zostawiwszy zapas mleka porzuciłam ich ponownie, by udać się na "kawę" z Literatką ;)
Pani Agnieszka (Agnieszka :D) okazała się być bardzo sympatyczną, bezpretensjonalną postacią. Szalenie ujęło mnie, kiedy na niektóre z pytań odpowiadała po prostu "Nie wiem", zwyczajnie, bez tłumaczenia, czy udawania. Cudowne. Miło spędziło nam się późny wieczór. Dzięki Agnieszko :)

Wczoraj kolejny przejaw TataPower widzieliśmy na basenie. Na osiem par pojawiły się jedynie trzy mamy - cała reszta to ojcowie (w tym prywatny Aurorowy). Ha! W związku z basenem już niedługo zobaczycie zdjęcia podwodnej Orki :D

 Misiata Misiatka rozkłada mnie na łopatki przyspieszonym ostatnio rozwojem. Ja wiem, że każda matka tak pisze, ale Ona naprawdę NAPRAWDĘ co dzień wymyśla coś nowego.
Do przodu nadal pełza najwyżej przypadkiem i kilka centymetrów, za to permanentnie SprintOrka przybiera raczkową pozycję startową, a dwa razy złapałam ją już na przedbiegowym kiwaniu. Chwyta się za stopy, przyciąga je do twarzy i ogląda paluszki. Pije nie tylko z kapka, ale i z normalnego kubka (sama się nauczyła. Najpierw nabierała wodę łapką, a potem przyssała się do brzegu :D), a nawet ze zwykłej butelki, z gwinta. Ha! Tłumy szaleją ;)

A to (także wczorajszy) kolejny hit sezonu:
Tata włożył plecak

...albo raczej W plecak ;)

Zmęczeni po spacerze - padli jak stali.

Teraz moja kolej...
Pin It Now!

8 komentarzy:

  1. aaaa ostatnie zdjęcie jest GENIALNE!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wygląda w tej chuście :) Dla mnie to nadal zagadka jak włożyć malucha do chusty na plecach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne zdjęcia! :D Córka - Ojciec, to zgrany duet!

    PS: też się szykuję do tej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnie zdjęcie cudowne po prostu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tata Power jest fantastic! A ostatnio pisali w gazetach, że ojcowie się wstydzą dziećmi zajmować bo się koledzy śmieją. Więcej takich notek na odwagę trzeba :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdolna Orka jest nieziemsko, a Tatko dzielny jak nic:)

    OdpowiedzUsuń