sobota, 27 listopada 2010

Familijnie, czyli czemu nigdy nie będę miała paszenoga.

Co to paszenog?
Nie nie, to nic wspólnego z perszeronem, nogami, ani stonogami. To także nie kosmita, ani najnowszy zabieg kosmetyczny. Ale po kolei...

Kiedyś całkiem przypadkiem wpadłam na stronę traktującą o wyrazach zapomnianych, a określających stopnie pokrewieństwa (i powinowactwa, bo to nie to samo - krewniakiem jest się przes krew, wspólny rodowód, a powinowatym - przez małżeństwo).
Teraz niemal wszystkim się ciotkuje i wujkuje (o zgrozo życzą sobie tego podobno również niektóre panie przedszkolanki - bezczelność! moje dziecko do żadnej obcej baby nie będzie mówić ciociu!!!). Kiedyś kiedy ród, rodzina - były w cenie i poważaniu - każdy stopień pokrewieństwa miał właściwe sobie określenie. I wszystko było jasne. A wyobraźcie sobie dzisiaj sytuację, gdy przedstawiając kogoś na imprezie powiedziałabym: "To mój paszenog, Marek." :D (niemożliwe, bo nigdy nie będę miała paszenoga, ale jakie zabawne!).

Informacje z tej strony wygrzebałam przed weselem i zaserwowałam gościom w postaci konkursu (Brawo zełwin!).

Otóż moi drodzy, dowiedziałam się, że:
Przemek ma prateściową (babka żony), a moja babcia Marysia prazięcia (mąż wnuczki).

Że stryj (brat ojca) się różni od wuja (brata matki) wiedziałam już wcześniej. Stan posiadania: stryjów: 2, wujów: 1. Ich żony, to naturalnie odpowiednio stryjenki i wujenki.

Mam też wuja ciotecznego (syn siostry babki macierzystej lub dziadka macierzystego), dla którego sama jestem nieściorą! Ale go nie lubię :(

Za to mam świetną świekrę (matka męża), dla której, o zgrozo jestem snechą. Przemek ma tylko stadardowo - teściową :D:D:D

Dowiedziałam się również, że żyłam w błędnym przekonaniu, że mam siostrę przyrodnią. Otóż nie mam! Kaszydło jest moją półsiostrą, a siostra przyrodnia, to córka ojczyma/macochy z pierwszego związku (albo następnego). A takiej nie posiadam. Ha!


Za sprawą Przemka mój "stan rodzinny" znacznie się rozszerzył. Mimo to nigdy nie będę miała dziewierza (brat męża), ani jątrwi (żona brata męża).

Mam za to zełwę (siostra męża), zwaną też zełwiną, żółwiną lub... zołzą :D:D:D (w moim przypadku zupełnie bezpodstawnie), zełwina (mąż siostry męża), dla którego jestem szurzyną i dwoje pociotków (dzieci rodzeństwa męża), dla których jestem wujną.

Przemek dla odmiany ma szurzego (brat żony) i świeść (siostra żony), dla których jest swakiem, lub szwagrem.


I tu pojawia się PASZENOG. Przemek pewnie będzie go miał, bo Kaszydło zapewne zmieni kiedyś stan cywilny, ale ja nie. Buuuu! To niesprawiedliwe! Ja też chcę! (jeśli ktoś nie zrozumiał - paszenog to mąż siostry żony).


Z innych ciekawostek - Moja mama ma swatkę lub współświekrę w postaci mamy Przemka, ta zaś dla odmiany ma współteściową w wyżej wymienionej.

Że kum to rodzic chrześniaka, to wiedziałam.


Świetne nie?! :D:D:D

Niech żyją paszenogi (paszenogowie??)!!!
Pin It Now!

2 komentarze:

  1. Zawsze wiedziałam, że język polski jest piękny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, teraz dopiero na to trafiłem - zajebiste!!!

    OdpowiedzUsuń