wtorek, 14 lutego 2012

Jednak wcale nie ślepa

Jako odtwórczyni historii powinnam z założenia tępić walentynki. Bo nie rodzime! Bo Kupała! Bo Słowianie!

A figa.

Walentynki swoje za uszami mają. Nie rodzime - fakt. Skomercjalizowane do mdłości. Zinfantylizowane i kiczowate.

Ale.

Gdyby zwolennicy rodzimości zrobili Kupale taką reklamę jaką mają walentynki - nie byłoby o czym gadać. I o ile nie cierpię Halloween, bo odbywa się w czasie, który u nas tradycyjnie obchodzony jest zupełnie inaczej, o tyle walentynki nie przeszkadzają mi w obchodach Kupalnocki.

Dlatego:

P.S. A historia patrona tego dnia przeczy, jakoby miłość istotnie oślepiała. Wręcz odwrotnie ;)
Pin It Now!

2 komentarze:

  1. ale to oddałabyś swojego Przemka na noc Kupały komuś innemu? bo podobno wtedy może każdy z każdym...??

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, wychodzę z założenia, że jakby chciał, to primo: niewiele bym zdziałała, secundo: już nie miałabym motywacji.

    Ale zasadniczo On chce tylko ze mną, więc specjalnie się nad tym nie zastanawiałam :D

    OdpowiedzUsuń