poniedziałek, 15 lipca 2013

Deficyty temporalne, udręki szczęki i deszczowa piosenka

NIE. MAM. CZASU.
Na nic więcej, po za tym, co robię.
Masakra!
Szaleję z Orą, ale nie mam kiedy robić zdjęć.
Szyję i plotę na potęgę, ale... patrz wyżej.
Gotuję, ale nie mam czasu spisać przepisów.
Bywam, spotykam, przeżywam, nawet czasem coś przeczytam, ale nie mam kiedy się tym podzielić.

Pierwsze Darcie Pierza wypadło kameralnie, acz chędogo :D W efekcie Gimlea rozrosła się o cztery osoby. Biorąc jeszcze pod uwagę, że za jakiś czas przybędzie kolejna maleńka osóbka - zaczynamy być całkiem pokaźnym rodem, bo będzie nas dwanaścioro (z czego połowa mocno nieletnia ;) ).

Już w przyszły łikend wyruszamy na Wolin (najpierw warsztaty archeologii  eksperymentalnej, potem festiwal). Przemko wykańcza namiot i drugą tarczę, ja szyję Aurorze kolejne sukienki, bo jednak przez sześć dni (potem mamy jednodniową przerwę na przepierkę ;) ) w jednej chodzić (nomen omen) nie uchodzi. Wykańczam też własną garderobę. A jeszcze spodnie dla Męża-Jarla czekają w kolejce.

Przygotowałam cały zestaw tkanin (len i wełna) barwionych naturalnie.
Zrobiłam jedną półkę przetworów (jagody i truskawki).
Nasuszyłam pomidorów (przy całkowitym braku zrozumienia ze strony niewiadomo-czemu-lubiącego-czekoladę-z-miętą-Męża).

Kolejnych nowości i ciekawostek Orkowych nie nadążam spisywać i tak mi strasznie żal, że jakieś mi ulecą po drodze.
Mówi już tak wyraźnie i taki ma rozbudowany słownik czynny (w tym o słowa tak przydatne w codziennych konwersacjach jak "miecz", "tarcza", "topór", "hełm", "namiot", czy "Olaboga!"), że zaprzestałam spisywania. Potrafi całkiem skutecznie komunikować się nawet z zupełnie nieznaną osobą. Nowe słowa podchwytuje błyskawicznie. Wypowiada zdania i całkiem długie monologi (nie w każdym punkcie zrozumiałe) z zachowaniem ciągu przyczynowo-skutkowego. Bawi się słowami. Kiedy pytam Jej "czyja to nóżka" - mówi: "Tati? Nieeee. Mamy? Nieeee. Słonia? Nieeee. Konika? Nieeeee." Inna sprawa, że kiedy pytam, czy to nóżka Aurory to odpowiedź nie ulega zmianie ;). Za to potrafi się już przedstawić pełnym imieniem. I zapamiętuje coraz więcej imion poznawanych osób.

Zapamiętuje okoliczności zdarzeń, miejsca, drogi do nich prowadzące. Chwyta konteksty.

Niestety (nadal) boi się mojego Wujka i nikt nie wie dlaczego.

Nadal nie lubi warczących dźwięków. Odkurzacz, wiertarkę, kosiarkę, helikopter toleruje jedynie wczepiona-wtulona we mnie lub Przemka.

Potrafi już ściągnąć niemal każdy element odzieży (no dobra, guziki to jest pewna przeszkoda, no i bodziaka raczej sama nie zwlecze), a sweterki nawet sama wkłada.  Albo bluzki, czy buty. Cudze :D

Z dumą oznajmiam, że mamy w domu drugą lakterrorystkę :D. Córka Moja Nieodrodna słysząc płacz dziecka bezbłędnie diagnozuje: "Dzidziuś! Puace!" i bez namysłu ordynuje: "Mama mleczko.". A kiedy się ukłuje lub skaleczy, albo kiedy ktoś wspomni o komarach, natychmiast domaga się zewnętrznego zastosowania mleka. :D:D:D Puchnę, rosnę i łzy dumy mam w oczach :D

Jakiś czas temu znów byłyśmy na kontroli dentystycznej. Same niestety, bo Przemko nie mógł zwolnić się z pracy. Ora wiedziała od progu co się kroi, i możecie mi wierzyć, że nie ukrywała swojej opinii na ten temat. Niestety okazało się, że górna czwórka wymagała małego łatania. Ponieważ od jakiegoś czasu Ora przy myciu górnych ząbków zdradzała wyraźne oznaki bólu - poprosiłam o znieczulenie. Nasza Pani Zębolog załatwiła wszystko sprawnie i fachowo. Miejsce wkłucia znieczuliła gazikiem-ze-specyfikiem, potem igłą cienką jak włos podała znieczulenie właściwe. Widziałam po Orce, że Jej nie boli, ale sama konieczność siedzenia nieruchomo z rozwartą paszczą, mimo moich tłumaczeń i tulenia, była naprawdę dużym stresem i Dziewczę nieszczęśliwe spłakało się bardzo. Na szczęście NPZ załatwiła sprawę błyskawicznie, a po zejściu z fotela Aurora naprawdę momentalnie się uspokoiła. Jednak z gabinetu obie wyszłyśmy mokre.

Za to po wyjściu ślamazarnego kła Orze minęły wszelkie obiekcje w stosunku do mycia zębiszczy. Co więcej sama domaga się szczoteczki. Dzięki Święta Apolonio! ;)

Z pasji i ulubionych aktywności nieodmiennie na tapecie jest muzyka w każdej postaci z obowiązkowymi tańcami, farbki, moczenie nóg w dowolnych zbiornikach wodnych (rzeka, jezioro, kałuża, basen - ważne, żeby mokre) oraz budownictwo piaskowe i inne roboty ziemne.

W czasie deszczu dzieci się nudzą? Bzdura! Dzięcielina uwielbia deszcz, wręcz irytuje się, kiedy zbyt długo jest słonecznie i wysychają Jej ukochane kałuże. Już dawno nabyłam Jej gumowe spodnie (GENIALNY wynalazek naszych czasów, żałuję że nie miałam takich jako dziecko - absolutny musisz-mieć), a po pierwszych, wielkich wiosennych deszczach zapolowaliśmy na kalosze ze ściąganym "kołnierzem" (żeby się od góry nie wlewało). Do tego wściekle-modnie-żółta kurteczka przeciwdeszczowa i Młodociana Czarownica może już tańczyć między kroplami deszczu :D
Rodzinny spacer i odpoczynek w trawie - "masaż" stokrotką ;)
A brzuszek do słonka :)
 
Bez mokrych rączek zabawa na deszczu się nie liczy ;)
Chyba nie ten rozmiar, jak myślisz?
Bieganie po sianie
Najnowsze trendy w modzie ogrodowej: do zwiewnej sukienki i gustownej torebki koniecznie załóż kalosze (w tym sezonie pasują do wszystkiego, nawet do samej wieluszki). Strój obowiązkowo uzupełnij bańko-mieczem i pięciolitrowym baniakiem mineralnej.
Babka piaskowo-śliwkowa
Niestety nie udało mi się z ręki zrobić takiego zdjęcia jak chciałam. Musicie sobie wyobrazić: ja z Orą na plecach i torbą na ramieniu. Ora ze swoją torebką. Siatka z zakupami. I WIATRACZEK! Mały, cygański taborek ;) Ale Orka nie mogła się oprzeć - wiatraczki to Jej kolejna pasja.
A to podczas spotkania z przemiłymi mamami :)
 Na zakończenie obiecuję, że przed wyjazdem napiszę jeszcze o RB. Tekst układa mi się w głowie od dłuższego czasu, tylko wiecie. Na pisanie już go (czasu) nie starcza :/.
Pin It Now!

4 komentarze:

  1. my do dentysty idziemy w przyszłym miesiącu, brrr... Dziś logopeda. Dzielna Ora!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieje się! To dobrze, lepiej tak niż w stagnacji :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana Orka! Dzielne Dziewczę ! Mama też dzielna !

    Czyje to marchewki :D

    O grodzie mi nie wspominaj bo od dobrych 2 miesięcy siostra mnie nakręca na tego typu hobby :D

    OdpowiedzUsuń
  4. super muszą być te monologi. Dzielna Ora!

    OdpowiedzUsuń