sobota, 28 kwietnia 2012

Łyżka dziegciu

Miało być odrabianie zaległości codziennych, ale nie będzie. Będzie o mendzeniu.

Lubię ludzi, którzy mają poglądy od moich odmienne.
Nawet tych, z którymi się o te poglądy kłócę.
To mi nie przeszkadza nadal ich szanować i darzyć sympatią.

Ale małych mend nie cierpię serdecznie i pierwsza podpisałabym się pod nakazem natychmiastowej ich eksmisji np. na Marsa (biedni Marsjanie). Nie cierpię podwójnie: z przyczyn zasadniczych i jako choleryczka, która konflikty woli wysadzać w powietrze natychmiast, tu i teraz metodą konfrontacji bezpośredniej, a nie kisić je, i wysyłać zatrute liściki pocztą.

Zdarza mi się wrzeszczeć na i obrażać ludzi, których lubię i cenię. I przypuszczam, że potrafiłabym udawać sympatię do kogoś kogo nie cierpię. Ale jak dotąd nie znalazłam wystarczająco dobrego powodu do podejmowania się podobnie obmierzłej czynności.

Wolę wygarnąć prosto w oczy co mi leży na wątrobie.
Do niedawna (wybacz mi płci moja) byłam skłonna przyznawać, że małe mendy to raczej wyrodki żeńskiej natury, ale ostatnio w moim bliskim otoczeniu zaczęły pojawiać się małe mendy męskiego typu - nie mniej obleśne od poprzednich (a myślałam, że faceci w najgorszym wypadku dadzą sobie ordynarnie, acz uczciwie po mordach, i mają z głowy).

Mała menda po mordzie nikomu nie da (z zasady jest małym tchórzem). Mała menda będzie knuć. To męczydusza. Tu puści plotkę, tam wbije szpile. Przed konfrontacją umknie (miała Bardzo Ważne Sprawy naturalnie) lub się wyłga/wyprze.
Jeśli masz władzę, lub się Ciebie obawia - będzie się z Tobą zgadzać niemal we wszystkim i będzie Twoim wspaniałym kumplem (co nie przeszkodzi jej obrobić Ci zadka za plecami).  Jeśli ma nad Tobą jakąkolwiek formę przewagi - będzie ją podkreślać przy każdej okazji i znęcać się w swoim własnym mendowatym stylu.

Mała menda udaje skromnisia, ale łatwo ją poznać po tym, że za grosz nie ma dystansu do siebie. Ani poczucia humoru na własny temat. Jest małoduszna i drobiazgowa. Mściwa bardziej ode mnie.
Mała menda nie umie grać zespołowo. Kiedy zespół pracuje - jej nie ma (ma oczywiście BWS). Pierwsza wypina pierś do orderów, które zespół zdobywa (MY zdobywamy). Ale kiedy zespół zbiera baty - jest ostatnia do wypięcia tyłka. Jest pierwsza do krytykowania i pouczania, ale ostatnia do realizacji czegokolwiek, włącznie z tym co sama proponuje.

W zespole, w którym mała menda się zalęgła, atmosfera waży się i kiśnie. Tworzą się grupki i podgrupki. Ludzie niepewnie popatrują na siebie zastanawiając się kto z kim trzyma. Ważą słowa swoje i cudze, i szukają w nich drugiego dna. Zaufanie bierze w łeb. Biada takiej grupie, bo z mojego doświadczenia - w 9 na 10 przypadków szlak ją trafia. Bo małe mendy nie działając wprost, a opłotkami - najpierw są trudne do wykrycia, a i potem w zasadzie trudno im coś konkretnego zarzucić. Bo stwierdzenie "psujesz atmosferę w grupie" wydaje się mało poważne. A małej mendy nie da się powstrzymać inaczej, niż przez definitywne pozbycie się jej z otoczenia (albo usunięcie samego siebie z jej pobliża, co bywa łatwiejsze do przeprowadzenia).

Czasami, kiedy mała menda czuje za plecami popleczników - sięga po władzę. Bo mała menda władzę lubi, oj lubi. Ale że we władzy widzi jedynie środek do podbudowania swojego ego (ew. źródło korzyści materialnych i nie tylko), i zależy jej wyłącznie na własnym interesie - to prędzej, czy później coś partoli.

Wtedy najczęściej okazuje się, że ma bardzo ważne sprawy rodzinne/zdrowotne/inne obiektywne okoliczności, które nakazują jej rezygnację z funkcji. Albo menda wyjeżdża. Albo się obraża. Zasadniczo znika za horyzontem.

Małe mendy, to generalnie osoby (z braku innego określenia) mocno zakompleksione, ale próbujące grać herosów, które żyją w wiecznym i śmiertelnym strachu, że ktoś odkryje, jak bardzo są małe i tchórzliwe. I ja nawet bym im współczuła, gdyby nie to, że swoimi knowaniami potrafią roz*%$&^%$%*!#$^^*yć nawet bardzo zgraną i fajną paczkę. I zniweczyć kawał dobrej roboty. Skłócić przyjaciół. Zerwać, albo mocno potargać więzi między ludźmi. Poszarpać nerwy. A nic na tym nie zyskują bo boją się i tak, i wciąż.

Jeśli ktokolwiek przy czytaniu tej notki zastanawiałby się, czy to o nim - NIE. Gdyby to było o Tobie, to już byś wiedział.
Pin It Now!

5 komentarzy:

  1. swietny tekst! jak ulal pasuje do pewnej, malej medy w moim srodowisku zawodowym, he, he! bardzo trawna analiza zjawiska :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie lubię małych mend :) Świetny tekst :)

    OdpowiedzUsuń
  3. skojarzyło mi się z podstawówko-wą małą mendą ;P

    OdpowiedzUsuń