fot. Marcin Somerlik
Pin It Now!
środa, 30 listopada 2011
czwartek, 24 listopada 2011
Niespodziewanki i spodzianki, kwiatki w nutki, pępek świata, słodkości, kluby, znajomi i brat chrzestny
Punktowo będzie, bo dużo:
Ale najfajniejszą niespodzianką było poznanie w realu Jagody z Kogla-Magla! Podeszła do mnie kiedy właśnie zorientowałam się, że wielkimi krokami nadciąga pora głodomora, więc zamieniłyśmy raptem zdań kilka, ale to spotkanie sprawiło mi niesamowitą radochę :D
Zaległe:
- Wygrałam candy u Żyrafy :D Taką broszkę w nutki, o:
- Wygrałam też pępkowy konkurs u Kruszyzny na "Dzieciowo mi!", w związku z czym o pępku Aurory będzie można przeczytać w "Kalendarzu Maluszka", a my dostaliśmy zestaw sympatycznych gadżetów i bon na inne sympatyczne gadżety ;)
Na bieżąco:
- Odkryliśmy z Orą i Inko naprawdę SŁODKIE miejsce. Cup & Cake przy Deptaku Bogusława urzekło mnie mimo pudrowo-landrynkowego wystroju. Bo mu w tym słodkim anturażu do twarzy :D Człowiek od progu czuje się jak dziecko w sklepie ze słodyczami i tak ma być właśnie. A te babeczki! Prześliczne i przesmaczne. Pochłonęłam piernikową z powidłami śliwkowymi, a Przemek czekoladową z wiśniami. Auri pochłonęła piernikowo-śliwkowe mleko potem.
- Zaliczyliśmy odwiedziny Szczypiorów. Konkretnie Taty Szczypiora, Mamy Szczypiorowej i małej Szczypiorówny. Młody Szczypiorek został u dziadków. Ania to moja przyjaciółka, a Wojtek znajomy z czasów wczesnoharcerskich. A jakoś tak się złożyło, że wejście w świat rodzicielstwa zbiegło się u mnie w czasie z odnowieniem kilku starych, acz miło wspominanych znajomości, a wszystkie te znajomości (niezwykłe ; ) ) w międzyczasie zdążyły się odziecić :D Będzie z kim na placu zabaw pogadać.
- Wytypowaliśmy też chrzestnych :D. Brat zgodził się od razu i był zdaje się usatysfakcjonowany, choć skrzętnie to ukrywał ;) Potencjalna chrzestna jeszcze się nie określiła, więc o niej nie napiszę. A co!
- Podobno do miesiąca powinno się ograniczać kontakty dziecka z obca florą bakteryjną. Ja rozumiem, ale czy to znaczy, że mamy w domu siedzieć i ludzi nie oglądać? No bez przesady. Przez nasz dom nie przewalają się jakieś chordy barbarzyńców, ale zdarza się nam mieć gości, albo pójść między ludzi. I nie mam zamiaru z tego powodu czuć się wyrodną matką. Ani myślę po prostu. W związku z powyższym zataszczyłam wczoraj Młodą (W chuście naturalnie. Kaszmir wymiata! Ubóstwiam! Ktoś chce kupić prawie nie używanego elastyka?) na kolejne spotkanie Gazetowego Klubu Mam. Ora wzbudzała (zupełnie słusznie) powszechny zachwyt, ochy i achy, poznała wężo-gina, który powtórnie robił za eksperta (podobno po ostatnim spotkaniu mamy były nim zachwycone - zupełnie słusznie) oraz prowadzącą ze szkoły rodzenia (udał im się zespół ekspercki baaaardzo), a także pozowała do zdjęć.
Ale najfajniejszą niespodzianką było poznanie w realu Jagody z Kogla-Magla! Podeszła do mnie kiedy właśnie zorientowałam się, że wielkimi krokami nadciąga pora głodomora, więc zamieniłyśmy raptem zdań kilka, ale to spotkanie sprawiło mi niesamowitą radochę :D
- Już miałam zacząć czuć się pominięta, ale w końcu MaM odezwało się z propozycją współpracy, czytaj: testowania i linkowania. Przetestujemy z dziką radością, a jakże :D W ogóle szykuje się duuuża notka okołomarkowa. Znaczy, że około marek różnych będzie. Obaczycie.
- A przedwczoraj Aurora dostała swoją pierwszą przesyłkę w której były zdjęcia. Jej. No prawie. Sesja ciążowa. Nic więcej nie powiem. Narazie.
Autor:
Wiewi00ra
o
14:03
7 komentarzy:
klucze:
Aurora,
blogi,
Dom,
dzieci,
Familia,
Inko Gni To,
krewni i znajomi Królika,
ludzie,
małżeństwo,
Mąż,
metki,
My,
podróże,
Przemek,
Przyjaciele,
Szczecin,
zdrowie

Subskrybuj:
Posty (Atom)