Były kwiatki, które Córa sama wybrała (goździki "czerwone jak wisienki"), było niespodziewane uprowadzenie do kina ("Jak wytresować smoka II" - świetny film, choć raczej nie koniecznie na Dzień Ojca, Ora oglądała, łaziła po fotelach, jadła popcorn i ogólnie była zadowolona z życia. Cóż, w końcu to dla niej nie pierwszyzna ;D) i mnóstwo buziaków, uścisków i przytulania (Ora jest od jakiegoś czasu wielką fanką grupowych uścisków i godzina bez takiego, to dla niej godzina stracona).
A teraz Przemko jest wyjechany (służbowo).
Był dworzec i radosne machanie, póki Tatkowa ręka nie zniknęła za horyzontem.
I był płacz pełen żalu i chlipanie, i buczenie: "Będę tęęęęęsknić. Będę tęęęęsknić za Tatą. Strasznie." - przez całą drogę do domu. I potem, za każdym razem, jak się przypomniało.
I było patrzenie na mapę, gdzie Tato pojechał, gdzie pojedzie potem i którędy wróci.
I naklejanie na ścianę karteczek do zrywania - jedna kartka to jeden dzień mniej do tatowego powrotu.
A w łóżeczku, przy dobranocnym mleczku było przypadkowe łypnięcie Dziecięcia na obrączkę maminą i "Będę strasznie tęęęęęęsknić za Tatą!".
I telefon do Tatki był (dość mokry, muszę przyznać).
A teraz jest sen.
Tęsknimy.
"Tatko nie wraca ranki, wieczory,
We łzach go czekam i trwodze..."
(to jedna z ulubionych ballad taty mojej mamy)
Pin It Now!
Ale cóż to będzie za powrót wspaniały, ach, ach..! ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę by prędko zleciało ! :*
OdpowiedzUsuń- Klaudia