Ora mówi po łacinie :D Wyciągaliśmy z zakamarków skóry, do zabrania na Wolin, a Ora patrząc na jedną stwierdziła: "Bosuk! Meles!".
Faktycznie, odkąd dowiedzieliśmy się, jak nazywają się borsuki, używaliśmy tej nazwy wymiennie z właściwą, ale jednak dość dawno nie było okazji :D.
Namiot uszyty, sukienki takoż, wszystko (prawie) spakowane. Ruszamy na wiking :D A konkretnie na tygodniowe warsztaty archeologii eksperymentalnej.
Wczoraj familia pożegnała mnie (z zaskoczenia) tortem z sypiącą-iskrami-tutką. No tak, tyle świeczek, to by się nie zmieściło :D
Zobaczymy jakie niespodzianki dzień przyniesie :D
A podsumowań nie będzie :P
Pa, napiszę, jak wrócę.
Wszystkiego najlepszego, czego i sobie życzę :D
P.S. Wpadnijcie do Wolina :)
Pin It Now!
Wszystkiego naj naj naj !
OdpowiedzUsuńAch, ciekawe czy uda mi się dotrzeć na ten Wolin !