sobota, 20 lipca 2013

Łacina, archeologia i tort bez podsumowań

Ora mówi po łacinie :D Wyciągaliśmy z zakamarków skóry, do zabrania na Wolin, a Ora patrząc na jedną stwierdziła: "Bosuk! Meles!".
Faktycznie, odkąd dowiedzieliśmy się, jak nazywają się borsuki, używaliśmy tej nazwy wymiennie z właściwą, ale jednak dość dawno nie było okazji :D.

Namiot uszyty, sukienki takoż, wszystko (prawie) spakowane. Ruszamy na wiking :D A konkretnie na tygodniowe warsztaty archeologii eksperymentalnej.

Wczoraj familia pożegnała mnie (z zaskoczenia) tortem z sypiącą-iskrami-tutką. No tak, tyle świeczek, to by się nie zmieściło :D
Zobaczymy jakie niespodzianki dzień przyniesie :D
A podsumowań nie będzie :P

Pa, napiszę, jak wrócę.
Wszystkiego najlepszego, czego i sobie życzę :D

P.S. Wpadnijcie do Wolina :)

Pin It Now!

1 komentarz:

  1. Wszystkiego naj naj naj !
    Ach, ciekawe czy uda mi się dotrzeć na ten Wolin !

    OdpowiedzUsuń