Tzn. owszem - przeczytała, nawet dwa razy chyba. Ale szału nie było.
Za to Matka odleciała.
Historyjki tak przesyconej ideą RB, nieskrępowanego rozwoju i ekspresji jako żywo nie widziała żem była nigdy!
Niestety nasza książka była z biblioteki i musiałam ją oddać zanim zdążyłam uwiecznić. Obrazek ukradłam "Zakamarkom". |
Mama Mu.
Mama Mu jest krową.
O ile się zorientowałam nie jest (wbrew pozorom) niczyją mamą.
Za to jest pełną fantazji marzycielką, bogatą w pomysły racjonalizatorskie.
Pewnego dnia budzi się w niej pragnienie zbudowania domku na drzewie.
Tu jednak pojawia się Pan Wrona - IMO postać pośrednia pomiędzy przyjacielem (skrzywdzonym w dzieciństwie), a wampirem energetycznym.
I oświeca Mamę Mu, na każdym kroku, czego krowy nie robią, czego nie umie, czego nie ma i jakie czyhają na nią zagrożenia.
Mama Mu jest jednak, jak się zdaje, całkowicie Pana-Wrono-odporna (czego jej skrycie zazdroszczę, a Wam i sobie życzę).
Żeby się dowiedzieć jak kończy się ta awantura - sięgnijcie do książki.
Na całą historię architektury nadrzewnej - klnę się, że warto!
"Mama Mu buduje"
Jujja i Tomas Wieslander
Tłumaczył: Michał Wronek-Piotrowski
Ilustrował: Sven Nordqvist
P.S. Za przedstawienie mnie Mamie Mu dziękuję Hani, Agnieszce oraz Grzesiowi :D Pin It Now!
Tak! Tak! Uwielbiamy! :) Przede wszystkim Mamę Mu, która się huśta, chociaż zdaniem Pana Wrony "Krowy. Się. Nie. Huśtają". ;)
OdpowiedzUsuńZainspirowałaś mnie :) zamówiłam w księgarni :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńKrowy się nie huśtają i nie budują... Chyba, że je najdzie ochota ;)