3...!
Padamy na dzioby. Masakra. Dziesięć tysięcy małych, wrednych, upierdliwych drobiazgów, które w sumie nie mają pierwszorzędnego znaczenia, ale przecież trzeba je załatwić.
Rodzina próbuje nas zestresować podpowiadając tysiąc rzeczy o których trzeba pomyśleć, bo przecież "może się zdarzyć".
Na litość, przecież może spaść meteor - co nie oznacza, że popędzę teraz budować schron. Próżny trud - jesteśmy stresoodporni :D
Drugi próbny makijaż zaliczony :D.
Próba gitarzysty w kościele, tudzież choreografia dojścia do ołtarza - zaliczona (na 6 z wykrzyknikiem :D:D:D).
Zgoda proboszcza na podpalenie kościoła (w ograniczonym zakresie naturalnie :D) - jest.
Mołodycie do podawania obrączek - przetrenowane.
Poinstruowanie Drużby, że ma mordować za próbę użycia w kościele aparatu fotograficznego każdego po za wynajętym fotografem - wykonane.
Ogólnie to, co dało się wepchnąć innym - zostało im wepchnięte :D.
Martwimy się pogodą - reszta nie ma prawa się nie udać :D.
W celach rekreacyjno-relaksujących poszliśmy ze sprzętem grającym powalcować po parku. Księżyc się na nas gapił :). A niech tam :)
Jutro jeszcze trochę załatwiania i ganiania, za to w piątek planujemy słodkie nieróbstwo :D.
Z zupełnie innej bajki - zadzwonił wczoraj znajomy, że z urzędu (miejskiego) ma na wrzesień przygotować imprezę promującą starania Szczecina o tytuł ESK. Jak już się ogarnę to napiszę, żeby się powyśmiewać z Urzędu. Ale dzięki Emilowi może się wykluć coś fajnego :)
Ponieważ panna młoda z "enterem" odciśniętym na czole wyglądałaby niezbyt korzystnie - dobranoc. Pin It Now!
No, no, no-wiedziałam,że mam zdolną córcię, ale i tak dech mnie zapiera............
OdpowiedzUsuń